Sensacyjną wiadomość podaje dzisiejszy dziennik „Fakt”. U byłego wiceministra zdrowia, Andrzeja Włodarczyka, lekarze wykryli nowotwór złośliwy, tzw. szpiczaka. W trakcie leczenia doszło jednak do tragicznej sytuacji. Pacjentowi uszkodzono nerwy obwodowe, zarażono sepsą i przetoczono krew od człowieka zakażonego wirusem HIV.
Włodarczyk o swojej chorobie dowiedział się przypadkiem. „Po powrocie z urlopu w Ameryce Południowej Andrzej Włodarczyk miał krwawienia z nosa i bardzo wysokie ciśnienie krwi. Po kolejnych badaniach stwierdzono szpiczaka, złośliwy nowotwór układu krwionośnego”- czytamy w dzisiejszym wydaniu tabloidu.
Po zdiagnozowaniu choroby, lekarze zadecydowali o podjęciu odpowiedniego leczenia. Były wiceminister przyznaje jednak, że w jego przypadku nie przyniosło ono pożądanych rezultatów.
U nas ze względu na oszczędności pacjentów leczy się najtańszymi preparatami i najmniej skutecznymi. Cztery miesiące truto mnie bez efektu.
– powiedział Włodarczyk.
W dalszej fazie zaordynowanego leczenia, postanowiono zmienić lek. Tuż po tym zabiegu, byłemu wiceministrowi uszkodzono nerwy obwodowe, a następnie zakażono go sepsą.
Polityk przyznaje, że wciąż toczy walkę o swoje zdrowie i życie, ale wierzy, iż przyniesie ona oczekiwany skutek.
Andrzej Włodarczyk jest lekarzem chirurgiem. W latach 2007-2008 i 2011-2012 piastował stanowisko wiceministra zdrowia.
źródło: Fakt
Fot. pixabay.com