Mam 33 lata, wspaniałego męża i córkę, zapewniony godziwy byt, zdobyty ciężką pracą, sprawdzonych przyjaciół i poukładane życie. Każdy by rzekł: żyć nie umierać. Wielu moich znajomych, którzy dowiadują się o moim zaangażowaniu w życie społeczno-polityczne naszego kraju, jest zdziwionych.
Nie dlatego, że jest to do mnie nie podobne – wszakże mam już jakieś zaplecze w działalności lokalnej społeczności, ale dlatego, że większość z nich uważa, że jest to zmarnowany czas, nadszarpnięte nerwy, a wszystko to i tak na marne, bo „nic w tym kraju dobrego nie da się zrobić i szkoda zdrowia na próbowanie”. Niektórzy (ci bardziej obeznani w realiach naszego kraju) pomyślą pewnie, że jest to ryzykowne, bo lepiej nie wkładać kija w mrowisko, nie wychylać się i cieszyć się z tego, co jest, bo przecież zawsze może być gorzej.
Niby tak, ale…. No właśnie: to „ale” sprawiło, że postanowiłam jednak powiedzieć głośno, wszystkim tym, którzy mogą mnie usłyszeć, że NIE MA MOJEJ ZGODY na to, co dzieje się w moim kraju, w kraju, który od wieków słynie z tego, że hasło „Bóg, Honor, Ojczyzna”, to nie jest zwykły slogan, ale najprawdziwsza prawda, za którą nasi przodkowie bez mrugnięcia okiem oddawali własne życie, wierząc, że ich potomkowie postąpią tak samo. Nie będę tutaj poruszać kwestii Boga, która w moim przekonaniu jest kwestią na tyle osobistą, że nie godzi się podejmować tego tematu w kategoriach politycznych. Skupię się na Honorze i Ojczyźnie.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Czy nazwalibyśmy zatem człowiekiem honoru, kogoś, kto liczy na to, że ktoś (ktokolwiek) przejmie odpowiedzialność za życie jego i jego rodziny? Kogoś, kto z chęcią odda w ręce innych osób możliwość decydowania o sobie, o swoich najbliższych tylko dlatego, że (teoretycznie) będzie czerpał z tego jakąś korzyść? Czy tak postępuje człowiek honoru? Zdecydowanie nie. A cóż innego czynimy wszyscy zgadzając się, z różnych powodów, na to, aby ci, którzy sprawują władzę w naszym kraju decydowali o większości naszych spraw, zarówno tych błahych jak i tych najważniejszych? Dawna dumna Polska (ta, za którą nieprzebrane rzesze naszych przodków oddało życie) woła zdławionym głosem: gdzie twój Honor, Polaku??? Czy naprawdę sprzedałeś go za marny grosz chwilowej uciechy i zabawy? Wygląda na to, że tak…. Ale ja wierzę, że nawet jeśli wielu z nas to zrobiło, to tylko dlatego, że nie zdawało sobie z tego sprawy. Dlatego moje serce krzyczy: Obudźcie się Rodacy!!! To kłamstwo, że nic zrobić nie można! Każdy z nas może przejąć swój los we własne ręce i odzyskać utraconą godność i wolność. Bo tak: wraz z godnością utraciliśmy tę prawdziwą Wolność, która idzie w parze z odpowiedzialnością, która ponosi konsekwencje swoich wyborów i która udoskonala człowieka i prowadzi go na wyżyny człowieczeństwa.
Od długiego już czasu wiem, że nasz naród jest manipulowany za pomocą mediów głównego nurtu. Sprawa ta powinna być jasna dla nas wszystkich, co najmniej od czasu tzw. „afery taśmowej”, w której na własne oczy widzieliśmy jak rządzący zagrali nam na nosie, mówiąc, że nie ważne co nagrano, ważne kto nagrywał. Jest dla mnie całkowicie niezrozumiałe to, że tak łatwo daliśmy za wygraną i nie zrobiliśmy absolutnie nic, aby to kłamstwo wyszydzić i unicestwić. I zauważcie Państwo, że mam na myśli również siebie… bo ja też czekałam aż „ktoś” coś zrobi. Ilu z nas tak pomyślało? I gdy już było „po wszystkim”, gdy już było wiadomo, że nikt nic z tym nie zrobił, powstało w mojej głowie pytanie: a dlaczego ktoś ma coś zrobić za ciebie? Sama coś zrób. A jak myślicie, co by się stało, gdybyśmy wtedy właśnie tak pomyśleli: Zrób coś, znajdź tych, którzy też chcą coś zrobić, zróbcie coś wspólnie!? Ja już odpowiedziałam na głos mojego serca, wy też możecie to zrobić! Przyłączcie się do ludzi, którzy już wyrwali się z tego hipnotycznego transu, w który zostaliśmy zbiorowo wpędzeni i uwierzcie, że KAŻDY Z NAS może zrobić coś dobrego dla siebie i dla innych. To nie jest łatwa walka, bo trudno poznać kto jest wrogiem, ale mając w pamięci, że „po owocach ich poznacie”, wiemy już, że ci, którzy od lat rządzą tym krajem, nie powinni dłużej tego robić, bo owoc ich pracy jest zgniły i nasz wspaniały kraj stoi na skraju przepaści! Dajmy szansę tym, którzy od lat mają inny pomysł na Wolną Polskę. Nie mam oczywiście pewności (i nikt jej nie ma), że ten pomysł zapewni nam wszystkim dobrobyt i szczęście, ale wiem, że kolejne cztery lata w tym samym kierunku zapewnią nam staczanie się w przepaść, z której Polska może się już nie podźwignąć. Dlatego wzywam wszystkich, którzy chcą prawdziwie Wolnej Polski: zróbmy coś, aby ją urzeczywistnić! A możemy zrobić wiele – i tego właśnie najbardziej obawiają się nasi ciemiężyciele, którzy nami manipulują. Boją się, że Polacy na nowo uwierzą, że powinni wziąć swój los w swoje ręce i odebrać rządy w tym kraju tym, którzy na chwilę odebrali nam nadzieję. Ten strach widać coraz wyraźniej w mediach, gdy każda inicjatywa sprzeciwienia się władzy, spotyka się z przekłamaniem w reżimowych mediach – a wierzcie mi najlepiej to widać, gdy ogląda się relację z miejsca, w którym się było i wie się, że przekaz jest nieprawdziwy. Każdy z nas powinien tego doświadczyć, wtedy odczuje w pełni skalę manipulacji i tak jak ja dostąpi prawdziwego wstrząsu i już zawsze będzie szukał prawdy na własną rękę i nie uwierzy w żaden przekaz medialny. Plan minimum to pójść w tym roku na wybory i oddać głos, bo to, że nasz głos nie jest ważny również jest kłamstwem, tak często powtarzanym, że niesłusznie uznaliśmy go za prawdę. Ja swój oddam w wyborach prezydenckich na Janusza Korwin-Mikkego, kandydata Koalicji Odnowy Rzeczpospolitej Wolność i Nadzieja, a w wyborach parlamentarnych na tę właśnie partię, bo chcę dać sobie, swoim bliskim i wszystkim Polakom szansę na Dumną i Bogatą Polskę, którą wszyscy własnoręcznie możemy zbudować! A zrobię to nie dlatego, że tak wmówiły mi media, ale dlatego, że zadałam sobie trud sprawdzenia poglądów politycznych i ocenienia dotychczasowych owoców pracy tych, którzy współtworzą tę partię. Jeśli każdy z was zada sobie ten trud, to mam przekonanie, że po raz pierwszy w życiu będzie mógł powiedzieć po wrzuceniu swego głosu do urny wyborczej, że wie, co uczynił, bez względu na to, w którym miejscu ten krzyżyk postawi. To jest plan minimum, ale jestem przekonana, że każdy z nas chce zrobić coś więcej, tylko nie wierzy, że może. Uwierzcie więc: każdy z nas ma ogromny potencjał i może go wykorzystać ku chwale Ojczyzny i w imię Honoru!
Na koniec popularne w sieci hasło, które pomoże nam odnaleźć nadzieję: wyłącz telewizor, włącz myślenie! Nie pozwól, żeby inni zdecydowali za ciebie: szukajmy prawdy, a ona nas wszystkich wyzwoli!
Autor: Edyta Marszałek