Pamiętacie chłopaka, który w Charlottesville w mundurze z flagą Konfederacji bronił pomnika generała Roberta E. Lee przed lewicowymi aktywistami? Jak informuje portal pnj.com, został on wyrzucony ze szkoły.
Kilka dni temu w mediach głośno było o akcji radykalnej lewicy z Charlottesville, która postanowiła usunąć pomnik dowódcy wojsk Konfederacji, generała Roberta E. Lee. Przeciwko tej akcji protestowali zwolennicy prawicy.
Wśród nich szczególnie wyróżnił się jeden z młodych ludzi, który w obronie pomnika stanął oko w oko z lewicowymi aktywistami. Ci otoczyli go krzycząc i pokazując mu środkowe palce. Chłopak nie zważając na ich agresję fizyczną i werbalną, niewzruszenie stał na posterunku.
Czytaj także: O Wojnie Secesyjnej i Konfederacji Stanów Południowych słów kilka
W rozmowie z dziennikarzem przyznał, że zrobił to dla swoich przodków, aby pokazać, że nie walczyli o niewolnictwo i opresję.
Jak informują media, chłopak został wyrzucony z Pensacola Christian College. Zostałem zwolniony z mojej szkoły i nie będę mógł wrócić do college’u, aby ukończyć ostatni rok – powiedział Armentrout w rozmowie z dziennikarzem.
Więcej na ten temat TUTAJ
Robert E. Lee był dowódcą wojsk Konfederacji w czasie wojny secesyjnej. Sam był przeciwnikiem niewolnictwa, ale uważał, że prawo poszczególnych stanów do samostanowienia w tej kwestii jest ważniejsze. Do dziś eksperci ds. wojskowości podkreślają jego niezwykłe umiejętności. Prowadzone przez niego kampanie są przedmiotem badań we wszystkich akademiach wojskowych jako modelowa strategia i taktyka. Miał zdolność przewidywania ruchów swoich przeciwników i wykorzystywania ich słabości.
Źródło: niezlomni.com, pnj.com