Mariusz Dzierżawski, prezes Fundacji Pro – Prawo do życia, opuścił studio TVN24 w proteście przeciwko nowej cenzurze. Został zaproszony do rozmowy z popierającym aborcję ginekologiem Grzegorzem Południewskim na temat sprawy prof. Chazana. Jednak prowadząca uniemożliwiała jego wypowiedzi na temat in-vitro, którą to metodą zostało przecież poczęte dziecko, którego aborcji odmówił prof. Chazan.
Zaproszony do studia działacz pro lifre próbował poruszyć celowo przemilczany przez media problem tego, że dziecko, którego aborcji odmówił profesor Chazan, zostało poczęte na drodze in vitro i to w piątej próbie. Dziennikarka oraz aborcjonista nie pozwalali mu dojść do głosu i co chwilę przerywali wypowiedzi. Dzierżawski zapytał zatem: „Ta rozmowa ma przebiegać w ten sposób, że jak ja chcę coś powiedziec to państwo we dwoje mi przerywacie?”, czemu prowadząca stanowczo zaprzeczyła. Kontynuował więc dalej, chcąc podać fakty dotyczące raportu rządowego w sprawie in vitro, jednak znów mu przerwano informując, że „to nie jest temat naszej dyskusji, nie rozmawiamy dzisiaj o in vitro, tylko rozmawiamy o profesorze Chazanie, dyrektorze placówki, który odmówił przeprowadzenia legalnej aborcji, która jest dozwolona na podstawie przepisów prawa, jakie to prawo jest, każdy je może oceniać indywidualnie, ale takie prawo w Polsce, w państwie świeckim, obowiązuje, jest elementem kompromisu aborcyjnego i musielibysmy po prostu…”
>> Czytaj także: Rządowy Program In Vitro – nie leczy, kosztuje miliony
Dzierżawski po raz pierwszy spokojnie przerwał dziennikarce i zapytał:
Jeśli pani nie chce mnie dopuścić do głosu, to po co mnie pani zaprasza do studia? Rozumiem, żeby było tło dla człowieka, który żyje z in vitro i popiera aborcję?
Kobieta nieco rozbita odpowiedziała, że cały czas stara się dać mu głos, na co odparł, że cały czas stara się ale przerwać. Dopuszczony wreszcie do głosu prezes Fundacji Pro powiedział, że „zlecenie na prof. Chazana przyszło ze strony mafii, która zarabia na in vitro i popiera aborcję.” W tym momencie dziennikarka znów przekrzykując wtrąciła „Znowu się będzie pan denerwował, że przerywam, ale to są bardzo poważne oskarżenia…”, a głos przejął ginekolog aborcjonista, który tym faktom oczywiście zaprzeczał. Dzierżawski zatem znów zapytał, jaki jest cel zapraszania do programu, jeśli rozmówca, który mówi dużo o empatii, zachowywał się niegrzecznie, na co Południewski odparł, że jest „empatyczny wobec tych osób, które słuchając pana wywodów muszą znosić obrażanie…”. Działacz pro life na takie traktowanie dłużej nie pozwolił i wstał mówiąc, że dziękuję i więcej się w programie nie pojawi, po czym opuścił studio. Prowadząca na koniec stwierdziła, że „Chcieliśmy porozmawiać z dwoma stronami tej sprawy”.
Na facebooku Fundacji Pro – Prawo do życia, pojawiło się oświadczenie.
Mariusz Dzierżawski, któremu prowadząca uniemożliwiała wypowiedzi na temat in-vitro, podczas rozmowy z aborcjonistą Południewskim, opuścił studio TVN24 w proteście przeciwko nowej cenzurze.
Jak rozmawiać nie dopuszczając jednej ze stron do głosu? Media nie podają wszystkich szczegółów sprawy związanej z prof. Chazanem, bo ujawnienie prawdy byłoby niewygodne dla środowisk popierających in vitro i aborcję. Ale cóż – w tej intrydze nie chodzi przecież o biedne, Bogu ducha winne chore dziecko, a o pozbycie się prof. Chazana.
>> Czytaj także: Prof. Chazan straci pracę w szpitalu św. Rodziny
Źródło: tvn24.pl
Fot.: stopaborcji.pl