Polacy zaczęli eliminacje do Euro 2016 z wysokiego „C”. Dwa mecze wygrane i jeden zremisowany pozwala mieć nadzieję na awans na mistrzostwa. Jednak Kamil Glik tonuje hurraoptymizm kibiców.
W ciągu ostatnich dni, reprezentacja Polski pokonała 2:0 Niemców i zremisowała 2:2 ze Szkocją. Przez historyczne zwycięstwo nad reprezentacją naszych zachodnich sąsiadów, wielu remis z wyspiarzami przyjęło jak porażkę. – Wydaje mi się, że troszkę musimy też zejść na ziemię. Myślę, że każdy najchętniej by chciał, żebyśmy wygrali wszystkie mecze w grupie i żebyśmy zostali mistrzami świata czy Europy. Spokojnie, mamy po trzech spotkaniach siedem punktów. Myślę, że przed eliminacjami jakbyśmy mieli do wyboru, że możemy mieć siedem punktów, to sądzę, że 90 procent, by tymi punktami nie pogardziło – powiedział obrońca Torino.
Kamil Glik był jednym z najbardziej poturbowanych graczy podczas wtorkowego spotkania. Szkoci nie cofali ręki ani nogi i po jednym ze starć Polak był długo opatrywany był poza boiskiem. – Bokserski bardziej uraz niż piłkarski. Trzy, cztery szwy i tyle. Dwa, trzy dni. To rozcięty łuk brwiowy.
Czytaj także: Przedostatni dzień fazy grupowej MŚ Czechy 2015
Polska defensywa została dwa razy przez Szkotów rozmontowana, a Glik często był przez rywali „wyciągany” z formacji defensywnej. – Oni mają taki styl. Oglądaliśmy wcześniejsze mecze i szukają gry między liniami, między pomocnikami, a obrońcami. Powiedzmy, że byliśmy na to przygotowani. Straciliśmy dwie bramki, których na pewno mogliśmy uniknąć. Szczególnie ta druga boli po stałym fragmencie. Ale nic, szanujemy jak najbardziej ten jeden punkt i jedziemy do przodu – zakończył 26-latek.
Źródło: sportowefakty.pl
Fot. Wikimedia/Паршин Дмитрий