Norwescy szczypiorniści po raz pierwszy w historii awansowali do wielkiego finału Mistrzostw Świata! Po niezwykle emocjonującym meczu zwieńczonym dogrywką pokonali oni Chorwatów 28:25, mimo, że byli o krok od przegranej w regulaminowym czasie gry.
Początek spotkania rozgrywanego w paryskiej hali należał do bardziej doświadczonych Chorwatów. Podopieczni trenera Żeljko Babicia znacznie lepiej od rywali prezentowali się w ataku. Ich grą dyrygował Domagoj Duvnjak, w którego poczynaniach nie było widać śladu niedawnej kontuzji. Skandynawowie pierwszą bramkę rzucili dopiero w 9. minucie. W ich szeregach zawodzili liderzy: Sander Sagosen i Christian O’Sullivan. Obie ekipy postawiły ponadto na twardą obronę, a z czasem obraz gry zaczął zmieniać się na korzyść drużyny trenera Christiana Berge. Chorwaci kilkukrotnie zgubili piłkę w teoretycznie łatwych sytuacjach, a trener Babić zdecydował się zmienić bramkarza, wprowadzając na parkiet Ivana Pesicia. Nowy golkiper zdążył odbić kilka rzutów, jednak do przerwy to czwarty zespół ubiegłorocznych mistrzostw Europy schodził z dwubramkowym prowadzeniem.
Na drugą część Chorwaci wyszli jeszcze bardziej zmotywowani, od pierwszych sekund chcąc odrobić straty jak najszybciej. Teraz to Norwegowie kilkukrotnie nie popisali się w rozegraniu ataków pozycyjnych, a nadal słabo radził sobie Sagosen. Chorwaci szybko więc wyrównali, a niedługo potem wyszli na prowadzenie. W drużynie z bałkańskiego kraju wyróżniał się zwłaszcza szukający niebanalnych rozwiązań w ataku Marko Mamić. Na kwadrans przed końcem to Chorwaci mieli dwa gole przewagi. W ostatnim kwadransie przebudził się jednak Sagosen, podrywając kolegów do walki. Efektem było wyrównanie po 22 na minutę przed końcem. Chorwaci wciąż jednak mogli awansować do finału bez konieczności dogrywki. Czescy sędziowie uznali bowiem, że O’Sullivan i Bjarte Myrhol przeszkadzali w oddaniu rzutu Żeljko Musie, będąc już w polu bramkowym.
Czytaj także: Chorwaci z brązowym medalem ME! Norwegowie poza podium
Efektem był rzut karny dla graczy z południa Europy. Wykonać miał go Zlatko Horvat już po upłynięciu regulaminowych 60 minut. Jego intencje doskonale wyczuł jednak broniący na kapitalnej, czterdziestoprocentowej skuteczności Torbjoern Bergerud, dzięki którego paradzie doszło do dogrywki. W niej znowu lepiej wystartowali Chorwaci, jednak żadna z ekip nie potrafiła odskoczyć na więcej niż 1-2 bramki. Norwegom udało się wyrównać w 5 minucie, a już kilkadziesiąt sekund potem Myrhol wyprowadził ich na prowadzenie. Doświadczony obrotowy był zresztą bohaterem tej części meczu, gdyż to po faulu na nim czerwoną kartkę za otrzymanie trzech czasowych kar otrzymał Luka Stepancić, a karnego na bramkę zamienił Kent Robin Tonnesen. Norwegowie prowadzili na niecałą minutę przed końcem 27:25 i stało się jasne, że to oni zagrają w niedzielnym finale z Francuzami. Na kilkanaście sekund przed ostatnim gwizdkiem po kontrze rzucili jeszcze jedną bramkę, przypieczętowując awans. Chorwatom pozostanie jutrzejsza walka o brąz z odwiecznymi rywalami ze Słowenii…
MŚ w piłce ręcznej mężczyzn, 1/2 finału:
Norwegia – Chorwacja 28:25 (22:22, 12:10)
Norwegia: Bergerud (16/40 – 40 proc.), Christensen (0/1 – 0 proc.) – Myrhol 6, Bjornsen 5 (0/1), Sagosen 4 (0/2), Tangen 4, Hansen 3, Gullerud 2, Jondal 2, Tonnesen 2 (2/2), Hykkerud, O’Sullivan, Johannessen
Chorwacja: Stevanović (3/13 – 23 proc.), Pesić (8/25 – 32 proc.) – Horvat 6 (3/5), Mamić 5, Duvnjak 3, Musa 3, Stepancić 3, Kontrec 2, Strlek 2, Sebetić 1, Cindrić, Gojun, Mandalinić
Sędziowie: Vaclav Horacek, Jiri Novotny (Czechy)
Widzów: 10 324.
Źródło: TVP Sport
Foto: Adam Czarniawski/wMeritum