W rozmowie z Polsat News posłanka Nowoczesnej Kornelia Wróblewska zdradziła, dlaczego nie wzięła udziału w głosowaniach na temat aborcji. Posłanka wskazała, co najbardziej uderzyło ją w uzasadnieniu projektu „Ratujmy Kobiety”, które przedstawiła w Sejmie Barbara Nowacka.
W głosowaniu nad projektem ustawy „Ratujmy kobiety 2017”, który zakładał liberalizację przepisów dopuszczających aborcję nie wzięła udział duża grupa posłów Nowoczesnej i Platformy Obywatelskiej. To zaważyło na tym, że projekt trafił do śmietnika. Zabrakło zaledwie kilku głosów, aby skierować go do dalszych prac w komisji sejmowej.
W wyniku zaistniałej sytuacji troje posłów tego ugrupowania: Joanna Scheuring-Wielgus, Joanna Schmidt i Krzysztof Mieszkowski, zdecydowało się zawiesić swoje członkostwo. Inny z parlamentarzystów, Adam Cyrański, postanowił zaś całkowicie opuścić struktury partii.
Czytaj także: Posłanka Nowoczesnej z liderem Ruchu Narodowego \"ociepla wizerunek Sejmu\". Opublikowała wspólne zdjęcie z dziećmi
Kornelia Wróblewska, która niedawno została mamą, zdradziła, dlaczego nie wzięła udziału w głosowaniach na temat aborcji. Posłanka Nowoczesnej stwierdziła że jej formacja była do tej pory skierowana na sprawy gospodarcze, zaś w kwestiach światopoglądowych jej posłowie mieli wolność. Jak podkreśliła, do tej pory nie było żadnej dyscypliny.
Posłanka wskazała, że popiera prawa kobiet, brała również udział w czarnych protestach. Uważa, że potrzebne jest prawo liberalizujące prawo aborcyjne, ale szczególnie w kwestiach informacyjnych, edukacyjnych, zniesienia recept do tabletek dzień po, dostępu do bezpłatnej antykoncepcji. Podkreśliła również, że jest zwolenniczką „konsensusu” z 1993 roku.
Wróblewska zdradziła także, co najbardziej uderzyło ją w słowach Barbary Nowackiej, która przedstawiała w Sejmie projekt inicjatywy ustawodawczej „Ratujmy kobiety”.
W moim poczuciu nigdy nie uznam, że 3-miesięczny płód nie jest dzieckiem, bo ja przed chwilą urodziłam dziecko. Nikt mi nie powie, że to tylko zlepek komórek – podkreśliła.
Odnosząc się do słów Nowackiej o tym, że „żołądź to nie jest dąb, jajko to nie jest kura, a płód i zarodek, i zygota, i zlepek komórek nie jest dzieckiem”, stwierdziła, że był to „gwóźdź do trumny”. Po tych słowach kilkoro z nas wstało i wyszło – powiedziała Wróblewska.
O posłance Nowoczesnej zrobiło się głośno, gdy kilka dni temu zjawiła się na posiedzeniu Sejmu ze swoją malutką córeczką.
W lipcu tego roku Kornelia Wróblewska wzięła ślub z Jarosławem Kaczyński, adwokatem, który często pomaga Nowoczesnej w rozmaitych kwestiach prawnych. Kilka miesięcy później na świat przyszła ich córeczka. Lekarze mi go odradzali, gdyż miałam cukrzycę ciążową i dużego mięśniaka. Nie chciałam jednak o tym słyszeć i postawiłam na swoim. Wszystko dobrze się skończyło. Córeczka po porodzie dostała 10 punktów i ważyła 3,370 kg – opowiadała posłanka w rozmowie z „Faktem”.
Okazuje się, że córeczka posłanki jest zdrowia i rozwija się prawidłowo. Mogli się o tym przekonać posłowie wszystkich opcji politycznych, ponieważ Wróblewska przyjechała ze swoją pociechą na dzisiejsze posiedzenie Sejmu.
Zdjęcie matki z dzieckiem siedzącej w ławie sejmowej opublikowała w serwisie Twitter Joanna Scheuring-Wielgus. Pierwsze posiedzenie w 2018 roku z córką Kornelii Wróblewskiej i Jarosława Kaczyńskiego – napisała posłanka.
Źródło: polsatnews.pl, wMeritum.pl, doRzeczy.pl