Kłopoty Ryszarda Petru na utracie przywództwa w założonej przez niego partii Nowoczesna się nie kończą. Polityk poinformował w rozmowie z Onetem, że interesuje się nim CBA. Co więcej, działania funkcjonariuszy miały według niego doprowadzić do utraty jego źródeł dochodu.
Ryszard Petru do tej pory deklarował, że jego dwa główne źródła dochodu to współpraca z dużą kancelarią prawną oraz funkcja w radzie nadzorczej firmy Vistula. Z obydwoma podmiotami miał współpracować od wielu lat.
Wszystko wskazuje jednak na to, że jego działalność na tych pola właśnie się zakończyła. Jak poinformował w rozmowie z Onetem, do kancelarii prawnej zapukali urzędnicy ze skarbówki, którzy wzięli pod lupę faktury wystawiane wyłącznie przez Petru. „W tej sytuacji poproszono mnie, żebym w czerwcu wystawił ostatnią fakturę” – przyznał i ocenił, że instytucje państwowe rozpoczęły na niego polowanie.
Na tym jednak nie koniec. Pod koniec czerwca minęła kadencja rady nadzorczej Vistuli, a do kolejnej już Petru nie wybrano. Co więcej, został wezwany na przesłuchanie do Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
„Pokazano mi moje zdjęcie z jakiejś imprezy sprzed lat z nieznajomym dla mnie człowiekiem, który przysiadł się do stolika. Jak się okazało, jest dziś o coś podejrzany. Trudno uwierzyć, że takie nagromadzenie wydarzeń to przypadek” – przekonuje polityk.
Z informacji Onetu wynika, że Petru zawiesił działalność gospodarczą i 4 lipca napisał wniosek do marszałka Sejmu o zmianę statusu. Zostanie posłem zawodowym i – jak większość parlamentarzystów – będzie dostawać pensję.