Lech Wałęsa spotkał się z mieszkańcami Płocka przy okazji cyklu „Porozmawiajmy o Polsce”. W czasie spotkania odniósł się do oskarżeń na jego temat dotyczących bycia tajnym współpracownikiem o pseudonimie „Bolek”. Dodał również, że nie podoba mu się działanie obecnej „Solidarności” i części ludzi wywodzących się z tego środowiska.
Były prezydent postawił w stan pogotowia dawnych działaczy „S”. Według niego obecnie członkowie „Solidarności” niszą tę organizację. Wałęsa powiedział, iż liczy że się „nawrócą”. Jeśli jednak do tego nie dojdzie, to weźmie sprawy w swoje ręce.
– Na razie tylko grożę palcem, że odwołam się do was i raz jeszcze weźmiemy Solidarność i jeszcze raz poprowadzimy Polskę do mądrej naprawy – powiedział laureat pokojowej nagrody Nobla.
Czytaj także: Leszek Bubel w układzie. Materiał Fundacji LEXNOSTRA
Aparat podsłuchu „Bolek”
Lech Wałęsa odniósł się również do kwestii jego współpracy z organami bezpieczeństwa PRL. Według niego cała sprawa „Bolka” wzięła się od aparatu o tej nazwie, który go podsłuchiwał.
– Gdziekolwiek byłem, to wszędzie miałem podsłuch. Mam na to dokumenty – podsłuch, ta maszyneria, nazwana była „Bolek”. Materiały, które potem przepisywano z tego podsłuchu wszędzie nazywano „Bolek”, teczka, która gromadziła te materiały, nazywała się „Bolek”. Sprawę, którą mieli mi zrobić też nazywała się „Bolek”. W pewnym momencie przekręcili to na donosy, a to były odpisy naszych rozmów wewnętrznych – mówił były prezydent.
Wałęsa stwierdził, że wszystko to robiono po to, żeby rozbić środowisko. Bezpiece miało się to udać w 1970 r., ale w latach 1975-1976 były prezydent i jego współpracownicy „zaczęli coś podejrzewać”. Lech Wałęsa stwierdził, że ma na to wszystko dowody.