W środę o godzinie 18. odbyły się dwa pierwsze spotkania grupy mistrzowskiej 33. kolejki T-Mobile Ekstraklasy. Najciekawiej niewątpliwie zapowiadał się pojedynek lidera tabeli Lecha Poznań ze Śląskiem Wrocław. Faworytem byli gospodarze z Poznania, lecz nieobliczany Śląsk było stać na sprawienie niespodzianki. Zaś na ulicy Roosevelta w Zabrzu miejscowy Górnik podejmował gdańską Lechię.
Lech Poznań – Śląsk Wrocław
Jedno z najciekawszych spotkań 33. kolejki T-Mobile Ekstraklasy od samego początku nie pozwalało na nudę kibicom obu zespołów. Już w 4. minucie przed świetną okazją na zdobycie gola dla Śląska stanął Flavio Paixao. Zawodnik gości otrzymał futbolówkę po błędzie Karola Linetty’ego, lecz w sytuacji sam na sam z portugalskim napastnikiem pojedynek wygrał bramkarz Lecha Jasmin Burić. Akcja ta była potwierdzeniem dominacji Śląska w pierwszych minutach. Lech pierwszy raz zagroził bramce Pawełka w 9. minucie, kiedy Zaur Sadajew minął golkipera „Wojskowych”. Rosjanin jednak wypuścił sobie za daleko piłkę i jednocześnie zmarnował dobrą okazję do strzału. Druga groźna akcja „Kolejorza” zakończyła się już trafieniem do siatki. Szymon Pawłowski znakomicie dośrodkował na głowę Dawida Kownackiego, a ten wyprzedził wychodzącego Pawełka i silnym strzałem głową wbił piłkę do bramki wrocławian. Minęło zaledwie 18 minut meczu i gospodarze prowadzili już 2:0. Sadajew odegrał do wbiegającego w pole karne Szymona Pawłowskiego, który nieczystym, ale bardzo celnym strzałem pokonał bramkarza Śląska. Wyraźnie przybici podopieczni Tadeusza Pawłowskiego oddali inicjatywę Lechowi i nie potrafili wyprowadzić groźnej akcji ofensywnej. W 28. minucie goście otrzymali trzeci cios od graczy z Wielkopolski. Tom Hateley fatalnie odegrał do Pawłowskiego, , a ten z ponad 20 metrów przelobował Pawełka. Wydawało się, że trzeci gol definitywnie zamyka rywalizację w tym spotkaniu. Właśnie takim wynikiem zakończyła się pierwsza część spotkania w Poznaniu.
Czytaj także: T-Mobile Ekstraklasa: Legia w Gdańsku poważnie zmniejszyła swoje szanse na tytuł mistrza
Na początku drugiej części gry Śląsk Wrocław starał się zdobyć pierwszego gola w tym spotkaniu, ale defensywa Lecha nie pozwalała na wiele zawodnikom z Dolnego Śląska. Gospodarze mieli mecz pod kontrolą i co kilka minut atakowali bramkę Pawełka. Widać było jednak, że są zadowoleni z trzybramkowej przewagi i nie starali się z całych sił, by ją powiększyć. W 62. minucie groźnym strzałem z dystansu Dudu Paraiba postraszył Jasmina Buricia. Bośniacki bramkarz jednak wyśmienicie sobie poradził i wybił futbolówkę na rzut rożny. Na kwadrans przed końcem regulaminowego czasu gry powinno być 4:0. Darko Jevtić popisał się kapitalnym podaniem do Formelli, ale ten mając przed sobą bramkarza gości uderzył wprost w niego. Lech miał jeszcze kilka okazji do podwyższenia rezultatu, ale mecz zakończył się wynikiem 3:0 dla „Kolejorza”.
Lech Poznań – Śląsk Wrocław 3:0 (3:0)
Dawid Kownacki (12), Szymon Pawłowski (17, 28)
Lech Poznań: Jasmin Burić – Tomasz Kędziora (82′ Luis Henriquez), Paulus Arajuuri, Marcin Kamiński, Barry Douglas, Karol Linetty, Łukasz Trałka, Dawid Kownacki (66′ Dariusz Formella), Kasper Hamalainen (74′ Darko Jevtić), Szymon Pawłowski, Zaur Sadajew.
Śląsk Wrocław: Mariusz Pawełek – Paweł Zieliński, Piotr Celeban, Tomasz Hołota, Dudu Paraiba, Tom Hateley, Flavio Paixao, Mateusz Machaj (46′ Peter Grajciar), Robert Pich (84′ Konrad Kaczmarek), Marco Paixao, Milos Lacny (46′ Karol Angielski).
Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków).
Widzów: 15 377.
Górnik Zabrze – Lechia Gdańsk
Aspirująca do gry w Lidze Europejskiej Lechia Gdańsk co prawda lepiej rozpoczęła spotkanie w Zabrzu, ale mecz nie był porywającym widowiskiem. Styl gry obu zespołów opierał się głównie na walce fizycznej, a mający przewagę podopieczni Jerzego Brzęczka byli w stanie w tym fragmencie meczu tylko raz poważnie zagrozić bramce zabrzan. Będący ostatnio w wysokiej formie Maciej Makuszewski wyszedł oko w oko z Grzegorzem Kasprzikiem i niestety dla gości posłał futbolówkę prosto w golkipera. W późniejszych minutach Lechia miała jeszcze dwie znakomite szanse na otwarcie wyniku, ale Antonio Colak oraz Łukasz Madej fatalnie marnowali swoje wyśmienite okazje. Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem, choć „Biało-Zieloni” mogli zdobyć kilkubramkową przewagę.
Pierwsze minuty drugiej połowy niespodziewanie należały do Górnika. W 55. minucie Radosław Sobolewski nieznacznie pomylił się po mocnym strzale z dystansu. W odpowiedzi Sebastian Mila trzy minuty później próbował z połowy boiska przelobować bramkarza z Górnego Śląska, lecz ten miał się „na baczności’ i w ostatniej chwili uratował swój zespół od utraty gola. Końcówka drugiej połowy to wręcz powtórka z pierwszej części. Na boisku dominowała walka w środku pola, ale zwycięsko z tej potyczki wyszli piłkarze z Gdańska. W 78. minucie Kevin Friesenbichler dograł do Mili, a ten w sytuacji sam na sam trafił do siatki. Jeden z obrońców Górnika wybił futbolówkę tuż za linią bramkową, ale sędzia podjął słuszną decyzję i uznał gola „Lwów Północy”. Zawodnicy Roberta Warzychy nie zdołali wyrównać stanu meczu i to Lechia zdobyła trzy „oczka” na Górnym Śląsku. Za tydzień zawodnicy z PGE Arena zmierzą się z liderem Lechem Poznań i ten mecz może przesądzić zarówno o mistrzostwie kraju dla Lecha, jak i o grze w europejskich pucharach Lechii Gdańsk. Czekają nas zatem wielkie emocje w najbliższy weekend.
Górnik Zabrze – Lechia Gdańsk 0:1 (0:0)
Sebastian Mila (78)
Górnik Zabrze: Grzegorz Kasprzik – Mateusz Słodowy (85′ Szymon Skrzypczak), Adam Danch, Ołeksandr Szeweluchin, Seweryn Gancarczyk (76′ Mariusz Magiera), Radosław Sobolewski, Erik Grendel, Łukasz Madej, Roman Gergel, Rafał Kosznik, Konrad Nowak (69′ Mariusz Przybylski).
Lechia Gdańsk: Łukasz Budziłek – Grzegorz Wojtkowiak, Rafał Janicki, Gerson, Jakub Wawrzyniak (46′ Nikola Leković), Ariel Borysiuk, Stojan Vranjes, Maciej Makuszewski, Sebastian Mila (90+3′ Daniel Łukasik), Bruno Nazario, Antonio Colak (67′ Kevin Friesenbichler).
Żółte kartki: Gergel 2 (Górnik) oraz Friesenbichler (Lechia).
Czerwone kartki: Gergel (Górnik) /90+2′, za 2 żółte/, Leković (Lechia) /90+3′, za faul/
Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń).
Widzów: 3000.