Jak widzę wpisy „Ukrainiec nie jest moim bratem, bo Wołyń” ze scenami z ludobójstwa, to płakać mi się chce nad kondycją intelektualną dużej części naszej prawicy. Granie na emocjach, liczenie na lajki, zero refleksji i myślenia. Czy ktoś się w ogóle zastanawia po co mówimy o Wołyniu?
Nie było, nie ma i nie będzie akceptacji dla banderowców. Za ludobójstwo na Wołyniu i we wschodniej Małopolsce Ukraińcy muszą przeprosić – a przede wszystkim przyznać się, bo niektórzy kwestionują tę tragedię. Ukraina musi także potępić neobanderowców. W przeciwnym wypadku nie ma mowy o sojuszu przeciwko Rosji. Po prostu nie zawiera się czegoś takiego z państwem, które reszcie świata pokazuje, że nas nie szanuje. Ktoś powie, że sojusz to obustronne kompromisy. Jasne, ale w przypadku równych partnerów. A Polska i Ukraina to nie są równi partnerzy. Nasz wschodni sąsiad jest od nas słabszym państwem, którego gospodarka rujnowana jest przez wojnę. No właśnie, Ukraińcy prowadzą wojnę na własnym terenie, a my nie. Dlatego to nasz wschodni sąsiad bardziej potrzebuje sojuszu i to Ukraina powinna zabiegać o nasze wsparcie – a jest odwrotnie: zabiegamy o to, żeby wspierać Ukrainę.
Och jakie to straszne. Tak nie można! – powiedzą nasi neoromantycy. Sorry, ale tak to wygląda. Na romantyzm pozwala się w relacjach z kobietami, a nie w polityce. Ale dosyć o drugim najstarszym zawodzie świata, który jest bardzo podobny do pierwszego.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Najbardziej kochaj Polskę
Niektórzy sobie myślą, że ludobójstwo wołyńskie to dobra okazja do nabicia lajków buńczucznymi postami, wylania nienawiści na Ukraińców i wykrzyczenia patetycznych frazesów. Co więcej, swoją rzekomo wrodzoną nienawiść do naszych wschodniego sąsiada i wstręt do bratania się z nimi uważają za patriotyzm. Problem z nimi jest taki sam jak z zawodowymi poszukiwaczami „ruskich agentów” – oni, cytując Dmowskiego, „bardziej nienawidzą Rosji niż kochają Polskę”. Tak, oni bardziej nienawidzą Ukraińców niż kochają Polskę.
Wiecie dlaczego tak sądzę? Bo w setkach różnych wpisów, przez które przedzieram się 11 lipca, rzadko znajduję to co najważniejsze – PAMIĘĆ DLA OFIAR i ZMIANA POGLĄDÓW UKRAIŃCÓW. W większości opinii pojawia się chęć dołożenia Ukraińcom – nie chodzi im nawet o banderowców, ale po prostu o Ukraińców. Obawiam się, żeby w przypływie szału nasi „patrioci” nie dołożyli mieszkańcom Ukrainy, bo przecież wśród nich znajdują się Polacy.
Dobrzy Ukraińcy?
Zawsze mnie zastanawia co taki jeden z drugim, który pisze „Ukrainiec nie jest moim bratem, bo Wołyń”, zrobi, gdy spotka Ukraińca, a ten mu powie: przepraszam, to my, wybacz. Nie ma takich Ukraińców – żachnie się „patriota”. A właśnie, że są.
Jakiś czas temu na KUL organizowaliśmy serię spotkań o ludobójstwie na Wołyniu. Zawiązaliśmy wtedy współpracę z Fundacją Niepodległości z Lublina. Fundacja co roku na wakacjach organizuje wyjazdy dla osób, które chcą porządkować polskie cmentarze na Ukrainie. Nierzadko jest tak, że groby Polaków trzeba dopiero znaleźć i po chrześcijańsku pochować. Reakcje Ukraińców są różne, ale mi najbardziej zapadły w pamięć te pozytywne. Z ukraińskich miejscowości przychodzili ludzie, którzy pamiętali co się stało, ze łzami w oczach i płakali razem z Polakami. Nie trzeba chyba przypominać, że z rąk UPA ginęli także Ukraińcy, którzy nie godzili się na eksterminację Polaków, Żydów, Czechów. Czy taki Ukrainiec także nie będzie Twoim bratem?
Do czego dążyć?
Wiem, teraz nie ma z kim rozmawiać na Ukrainie. Banderowskie poglądy rosną tam w siłę. Ale to my jesteśmy narodem dłużej istniejącym i mamy tym młodziakom pokazać, że mit, na którym budują swoją tożsamość jest zły. Zaangażować trzeba w to historyków, polityków i działaczy społecznych. Musimy jak najwięcej mówić o ludobójstwie wołyńskim, by uczcić pamięć ofiar i zmienić poglądy Ukraińców. Wylewanie na nich pomyj odsunie od nas nawet tych pozytywnie do Polski nastawionych. Dziś radykalne poglądy zdobywają wśród Ukraińców poparcie, bo Ukraina jest na skraju przepaści. Nie wiemy kiedy, jak i czy sytuacja się zmieni, ale musimy być przygotowani na to, że na wschodzie klimat się unormuje. Budowa podstawy dzisiaj może skutkować pozytywnymi efektami w przyszłości.
Pochodzę z południowo-wschodniej Polski. Mam za co nienawidzić Ukraińców. Ale jeśli bardziej ich znienawidzę niż pokocham Polskę, to zniżę się do poziomu neobanderowców i nie będę się od nich niczym w myśli różnił.
Czytaj także: 72 lat temu miała miejsce Krwawa Niedziela na Wołyniu