Choć Final Four Ligi Europejskiej dobiegł końca w piątek, to jednak do teraz słychać jego echa. Postawę naszej reprezentacji na turnieju w Wałbrzychu postanowił ocenić jej rozgrywający – Michał Kędzierski.
Początek turnieju był dla „biało-czerwonych” fatalny. Po bardzo przeciętnym występie, podopieczni Andrzeja Kowala gładko ulegli reprezentacji Słowenii, która, jak się później okazało, wygrała całe zmagania. Gdy później w walce o trzecie miejsce wypadło na Estonię, niewiele osób wierzyło w zdobycie brązowego „krążka”. Argumentem był fakt, iż w fazie grupowej „Orły” dwukrotnie ulegli siatkarzom prowadzonym przez Gheorghe Cretu, nie nawiązując z nimi walki. W Wałbrzychu jednak sytuacja się odwróciła, i to nasi siatkarze ostatecznie mogli cieszyć się z najniższego stopnia podium.
W porównaniu do meczu ze Słowenią, z Estonią zagraliśmy lepiej we wszystkich elementach. Różnica pomiędzy naszą dyspozycją w półfinale i meczu o trzecie miejsce była kolosalna. Podeszliśmy do tego pojedynku bardziej ambicjonalnie.
Czytaj także: MŚ w siatkówce: Czas na drugą rundę!
Jak się okazuje, właśnie te porażki w nadbałtyckim kraju były kluczowe w trzecim starciu pomiędzy obiema kadrami. Sztab szkoleniowy bowiem wyciągnął odpowiednie wnioski, dzięki czemu Polacy mogli być dużo skuteczniejsi.
Do analizy przeciwnika posłużyły nam właśnie pojedynki, które rozegraliśmy w Parnawie oraz półfinałowy mecz Estonii z Macedonią.
Kędzierski jest bardzo zadowolony ze zdobycia medalu, gdyż, jego zdaniem, zmazuje on nie najlepszą fazę grupową w ich wykonaniu. Ma on nadzieję, że takie osiągnięcie będzie odebrane jako spory sukces.
Trudno ocenić czy trzecie miejsce jest sukcesem. Na pewno cieszymy się z meczu o brązowy medal, ponieważ zagraliśmy w nim o niebo lepiej niż w poprzednich pojedynkach. Jesteśmy zadowoleni, że zdołaliśmy się nareszcie przełamać. Na pewno w całych rozgrywkach mieliśmy zarówno dobre, jak i złe momenty. Na szczęście mamy medal. Za kilka dni nikt już nie będzie pamiętał, że w fazie grupowej zajęliśmy trzecie miejsce.