Jest lato 2015 roku. Przez południowo – zachodnią część Europy przemieszczają się dziesiątki tysięcy ludzi, którzy uciekają z północnej Afryki i Bliskiego Wschodu. Ludzie ci, głównie młodzi, czasem z całymi rodzinami, wygnani zostali ze swoich rodzinnych stron i poszukują lepszej przyszłości. To nie jest początek recenzji jakiegoś katastroficznego filmu, czy powieści science – fiction, ukazującej straszne oblicze dystopijnej przyszłości. To się dzieje naprawdę, teraz.
Niemal codziennie media bombardują nas mrożącymi krew w żyłach informacjami o kolejnych tysiącach osób szturmujących granice państw europejskich w poszukiwaniu lepszego jutra na starym kontynencie. Ludzie, którzy pragną uciec przed wojną, chaosem, głodem, prześladowaniami i niewolą, są wstanie wycierpieć wiele, aby tylko osiągnąć swój ostateczny cel, którym jest dotarcie w bezpieczne miejsce. Podróż przez Morze Śródziemne w urągających ludzkiej godności warunkach pod pokładami przemytniczych łodzi, czy oddawanie swojego życia i dobytku w ręce „przewodników” w zamian za obiecaną przeprawę do Europy, jest zjawiskiem przybierającym obraz coraz większej katastrofy. Krajobraz ten nie jest niestety nowością, podobne wydarzenia miały w naszej części geograficznej miejsce już wcześniej. Wraz z trwaniem, a następnie zakończeniem wielkich konfliktów kontynentalnych np. II Wojny Światowej, migracje ludności były czymś przewidywalnym i po części naturalnym. To, co odróżnia obecny kryzys imigracyjny od poprzednich, to fakt niekontrolowanego oraz bardzo słabo regulowanego napływu osób pochodzących z zupełnie innych od rdzennej ludności Europy kręgów kultury, tradycji, języka i wierzeń. W historii naszych ojczyzn było już jedno takie wydarzenie, które można porównać z tym, co rozpoczyna się obecnie i co zmieniło bieg całej naszej historii. Była to Wielka Wędrówka Ludów z początku IV wieku.
Jak powszechnie wiadomo masowe wtargnięcie poszczególnych plemion germańskich na tereny Cesarstwa Rzymskiego było spowodowane głównie przybyciem ze stepów dalekiej Azji Hunów. Słynęli oni z okrucieństwa i to strach przed nimi był czynnikiem zmuszającym do ucieczki. Obecnie wraz z katastroficznymi następstwami Arabskiej Wiosny (2010-2013) z chaosu powstałego na terytoriach Syrii i Iraku powstali nowi Hunowie – Państwo Islamskie. Tak jak w IV wieku jeźdźcy ze wschodu, tak obecnie samozwańczy kalifat swoim barbarzyństwem oraz dehumanizującymi praktykami powoduje coraz większy eksodus ludności, napędzany strachem i chęcią obrony dotychczasowych swobód. Co gorsza problem Państwa Islamskiego nie dotyczy tylko terytoriów Bliskiego Wschodu, ale również w coraz większej skali również Afryki Północnej i Kaukazu. Podobnie jak Al-Kaida, ISIS to nie tylko twór quasi państwowy, ale też idea, która istnieje bez potrzeby posiadania konkretnego terytorium czy zasobów gospodarczych. Drugim „źródłem” napływu uchodźców szturmujących tym razem miękkie podbrzusze Europy, czyli przede wszystkim Włochy, jest Libia. Wraz z obaleniem autorytarnych rządów pułkownika Kadafiego, kraj ten stał się areną zmagań poszczególnych klanów i grup interesów walczących o to, co pozostało po do niedawna całkiem sprawnie zarządzanym państwie. Aktualnie Libia, obok takich państw jak Somalia, Erytrea czy Sudan, zalicza się do tworów upadłych i tym samym powoduje wzrost napływu uchodźców na kontynent europejski.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Pojawienie się uciekających pod skrzydła Imperium Rzymskiego germańskich barbarzyńców, zastało państwo to kompletnie nieprzygotowane na stawienie czoła nowemu wyzwaniu. Starożytny Rzym tego okresu był już organizmem słabym, trawionym przez różnorakie problemy wewnętrzne, charakterystyczne dla przeobrażeń społecznych i gospodarczych tego okresu. Współczesna Europa wbrew opinii różnorakich brukselskich biurokratów oraz euro entuzjastycznych teoretyków federalizmu, jest organizmem podobnie słabym jak ówczesny Rzym. Atrofia społeczna i kulturowa objawia się w odrzuceniu fundamentalnych wartości charakterystycznych dla cywilizacji europejskiej, takich jak: wiara chrześcijańska, monokulturowa supremacja poszczególnych państw narodowych czy odwoływanie się do szeroko pojętej spuścizny poprzedników. Zamiast tego Europejczycy zatruwani są antykulturą ateizmu, tolerancji i egotyzmem, wywodzącym się bezpośrednio ze skrajnie materialistycznej oraz redukcjonistycznej teorii kulturowego neomarksizmu. Oto co zastają na miejscu przybysze z dalekich stron. Zamiast witalnej kultury, skłaniającej do asymilacji, mamy bezideową masę, która prawie bezkrytycznie przyjmie wszystko, co napotka na swojej drodze. Jeżeli europejscy możni radykalnie nie zmienią obranego kursu, współcześnie znana nam Europa podzieli los antycznego Imperium Romanum.
Na koniec warto wspomnieć kilka słów o naszej ojczyźnie – Polsce. Podobnie jak w wiekach IV-VI wschodnia część Cesarstwa Rzymskiego z kilkoma wyjątkami uniknęła apokaliptycznych najazdów barbarzyńskich sąsiadów, tak i Polska nie powinna być docelowym punktem dla imigrantów z Afryki i Azji. Jednak za naszą wschodnią granicą od bardzo długiego już czasu trwa wojna, która będąc sztucznie podtrzymywana przez potężne międzynarodowe siły, jest katalizatorem także naszego problemu. W ostatnich latach z Polski z powodów czysto ekonomicznych, wyjechało już prawie 3 miliony obywateli. W ich miejsce pojawiają się inne narodowości, głównie Ukraińcy, którzy robią wszystko, aby uciec przed dramatem rozgrywającym się w ich kraju. Znaczna część z nich to mężczyźni w wieku poborowym, którzy z sobie tylko wiadomych powodów uciekli przed poborem. Zastępowanie ludności kulturowo i tożsamościowo polskiej jakąkolwiek inną, może przynieść katastrofalne skutki.
Fot. Wikimedia Commons/Youtube.com
Czytaj także: Upadek Cesarstwa Zachodnioeuropejskiego
[mom_video type=”youtube” id=”woxepOAYD1Q”]