Demetrious Johnson pokonał Johna Dodsona w walce wieczoru na gali UFC 191, po raz kolejny broniąc swojego pasa organizacji w wadze muszej. Fatalnie z kolei pokazał się Jan Błachowicz, który został całkowicie zdominowany przez Coreya Andersona.
Ogólnie o gali cz.1
Gala przeplatana była decyzjami i skończeniami przed czasem. Od początku jednak w oktagonie nie brakowało emocji, co podobało się kibicom zgromadzonym w MGM Grand Arena. Świetnym poddaniem swoją walkę zakończył John Lineker, udanie debiutując w wadze koguciej. Później zwycięstwa zaliczyli także Ross Pearson po bliskiej walce z Paulem Felderem oraz Paige Van Zant, która potwierdza swoje aspiracje do czołówki wagi słomkowej kobiet. W końcu przyszedł czas na walkę Jana Błachowicza.
Czytaj także: KSW 31: Materla broni pasa! - relacja z gali
Źle od początku
Na początku starcia to Anderson chciał postraszyć rywala, wypuszczając kilka ciosów. Błachowicz spokojnie ominął nawałnicę, powoli wdrażając swój plan. Po kilku trafionych ciosach, Polak, będąc w klinczu, sprowadził walkę do parteru. Amerykanin szybko wstał, po chwili odpłacając się tym samym. „Cieszyński książę” wyczekał moment, by spróbować wyciągnąć dźwignię na łokieć, lecz ostatecznie nic z tego nie wyszło.
Druga runda była już pod zdecydowanie większe dyktando „Beasti 25/8″m który szybko obalił oponenta, uderzając ciosami z góry. Mimo podpowiedzi trenerów, były mistrz KSW nie potrafił w żaden sposób podnieść walki po parteru, przez co przyjął on sporo ciosów. Ostatecznie jednak o wszystkim musiała zadecydować ostatnia runda.
Start ostatnich pięciu minut był fatalny dla „Janka”. 25-latek z Rockton znów sprowadził walkę do parteru, kontrolując ją. Czas uciekał, a Błachowiczowi jakby brakło i sił i pomysłu na to, jak powrócić do pojedynku. Na minutę przed końcem Anderson na chwilę miał plecy Polaka, lecz szybko starcie wróciło do półgardy. Po ostatnim gongu jasnym było, że 31-latek trenujący w Ankos Zapasy Poznań odniósł drugą porażkę z rzędu.
Ogólnie o gali cz.2
Event trwał jednak w najlepsze, a po walce Błachowicza w oktagonie pojawiały się już same wielkie nazwiska. Anthony Johnson udanie powrócił na szlak zwycięstw, nokautując Jimiego Manuwę. Z kolei w co-main evencie gali, w starciu dwóch byłych mistrzów wagi ciężkiej UFC lepszy zdaniem sędziów okazał się Andrei Arlovski, który wyrasta na pierwszego pretendenta do tytułu dzierżonego obecnie przez Fabricio Werduma. Po 10 pojedynkach w końcu przyszedł czas na starcie o pas wagi muszej.
Mistrz jest tylko jeden!
Pierwsza runda miała bardzo spokojne tempo, nadawane jednak przez mistrza, który częściej uderzał, a także wywierał presję na oponencie. Mimo to Dodson z dużym spokojem wszedł w grę rywala, nie pozwalając zrobić sobie krzywdy.
W drugiej odsłonie pretendent zaczął dyktować swoje warunki, sprowadzając nawet Johnsona do parteru. Później 30-latek wciąż starał się zagrozić posiadaczowi pasa, wchodząc w klincz. „Mighty Mouse” wiedział, że ostatnie minuty nie idą po jego myśli, dlatego starał się on być jeszcze bardziej aktywniejszy w stójce. Obaj jednak nie zagrozili sobie poważniej, wciąż zachowując siły na kolejne części.
Trzecie starcie nie przynosiło sporych zmian w wyglądzie walki. 29-letni mistrz cały czas napierał, starając się ustrzelić swojego przeciwnika. „The Magician” nie miał pomysłu, jak dobrać się do skóry championa, choć jego defensywa wciąż była bardzo dobra. W końcu jednak najlepszy zawodnik do 57 kilogramów uczynił to, co starał się przez cały pojedynek. Mianowicie udało mu się sprowadzić Dodsona do parteru, ten jednak szybko wstał, nie pozwalając na dalsze otrzymywanie ciosów.
Oznaczało to, że musi dojść do rund mistrzowskich. W pierwszej z nich przewaga Johnsona wciąż rosła. Oprócz jednego krótkiego obalenia, jedynym ratunkiem dla contendera była ucieczka w klincz, którego usilnie szukał. Po ruchach widać było, że Dodson ma już problemy z kondycją, przez co „zbierał” on coraz więcej ciosów na twarz. Cztery odsłony sprawiły, że punktowo nie dochodziło do zmiany mistrza.
Wydawało się, że „The Magician” postawi wszystko na jedną kartę. Ten jednak stawiał coraz mniejszy opór rywalowi, który czuł swoją wygraną, dzięki czemu coraz bardziej dominował w oktagonie. Mimo chęci, 30-latek nie miał już sił, by przeciwstawić się Johnsonowi, dlatego skupił się on szczególnie na obronie. Ostatni gong sprawił, że decyzję musieli podjąć sędziowie, którzy wskazali jednogłośne zwycięstwo „Mighty Mouse’a”.
Walka wieczoru:
Demetrious Johnson pokonał Johna Dodsona przez jednogłośną decyzję sędziów (49-46, 49-46, 50-45).
Karta główna:
Andrei Arlovski pokonał Franka Mira przez jednogłośną decyzję sędziów (29-28, 29-28, 30-27).
Anthony Johnson pokonał Jimiego Manuwę przez TKO (uderzenia w parterze), 0:28, runda 2.
Corey Anderson pokonał Jana Błachowicza przez jednogłośną decyzję (30-25, 30-25, 29-26).
Paige VanZant pokonała Alex Chambers przez poddanie (balacha), 1:01, runda 3.
Karta wstępna:
Ross Pearson pokonał Paula Feldera przez niejednogłośną decyzję (28-29, 30-27, 29-28).
John Lineker pokonał Francisco Riverę przez poddanie (gilotyna), 2:08, runda 1.
Raquel Pennington pokonała Jessicę Andrade przez poddanie (RNC), 4:58, runda 2.
Thiago Trator pokonał Clay’a Collarda przez niejednogłośną decyzję (29-28, 28-29, 29-28).
Joe Riggs pokonał Rona Stallingsa przez dyskwalifikację (nielegalne kopnięcie), 2:28, runda 2.
Joaquim Silva pokonał Nazareno Malegarię przez niejednogłośną decyzję (28-29, 30-27, 30-27).