Gdy PGE Skra Bełchatów potwierdziła transfer Roberta Milczarka, doszło do nie małego zaskoczenia. Zawodnik jednak nie przejmuje się opiniami, chcąc udowodnić swą przydatność w klubie w nadchodzącym sezonie.
Przypomnijmy, że Milczarek reprezentował już Skrę w barwach 2004-2008 oraz 2011-2012. W tym czasie zdobył on czterokrotnie mistrzostwo Polski, a także Puchar Polski i medale w Lidze Mistrzów. Ostatni sezon 31-latek spędził w MKS-ie Banimex Będzin, zaliczając tam udane rozgrywki. Teraz siatkarz cieszy się z powrotu „na stare śmieci”.
Skra zawsze kojarzyła mi się bardzo miło, nawet kiedy odchodziłem z klubu. To Skra wprowadziła mnie na salony wielkiej siatkówki. Po występach w juniorach dostałem możliwość trenowania z pierwszym zespołem. Ciężką pracą przebijałem się, aby mieć udział w tych wszystkich zdobytych trofeach. Po całkiem fajnym sezonie w Będzinie, dostałem możliwość powrotu i będę chciał wszystkim udowodnić, że zasłużyłem na ten powrót.
Czytaj także: Srećko Lisinac przedłużył kontrakt z PGE Skrą Bełchatów
Choć wcześniej Milczarek grał na pozycji przyjmującego, teraz jest on etatowym libero. Jak sam przyznaje, najważniejsze obecnie dla niego jest gra na libero, lecz jeśli zajdzie konieczność, może on pomóc drużynie również na swojej dawnej pozycji.
Sezon jest długi. Daj Boże, żeby nikogo nie nękały kontuzje, ale jeśli będzie taka potrzeba, to myślę, że taki scenariusz jest możliwy. To jednak decyzja trenera. Najważniejsze jest zawsze dobro drużyny.