W zeszłą niedzielę odbyło się ogólnopolskie referendum dotyczące m.in. wprowadzenia w naszym kraju jednomandatowych okręgów wyborczych. Zakończyło się ono porażką, bowiem do urn wyborczych poszło tylko 7,8% uprawnionych. Jednak Ruch na rzecz JOW domaga się powtórzenia referendum.
Sygnatariusze oświadczenia argumentują, że prawie 80% głosów (około 1 mln 850 tys.) za JOW-ami oznacza, że Polacy chcą zmiany ordynacji wyborczej. Odpowiedzialnością za niską frekwencję obarczają natomiast m.in. Bronisława Komorowskiego oraz Telewizję Polską.
Treść oświadczenia:
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
W związku z wynikiem referendum, które odbyło się 6 września 2015, my, niżej podpisani uczestnicy Ruchu Obywatelskiego na rzecz Jednomandatowych Okręgów Wyborczych oświadczamy, co następuje.
Przytłaczająca przewaga głosów na TAK, prawie 80%, w odpowiedzi na pierwsze pytanie referendalne: „Czy jest Pani/Pan za wprowadzeniem jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej?”, potwierdza znane nam od lat, wcześniejsze wyniki badań opinii publicznej i sondaży w sprawie zmiany obecnego prawa wyborczego, nadającego partiom politycznym nienależne im przywileje, na system jednomandatowych okręgów wyborczych, który przywraca podmiotowość obywatelom. Obywatele III RP domagają się tej zmiany, bo chcą pełnej realizacji Art. 4 Konstytucji III RP, który stanowi, że władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu.
Niska frekwencja w referendum miała, naszym zdaniem, kilka przyczyn. Postanowienie o referendum zostało ogłoszone przez byłego Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego i zatwierdzone przez Senat w pośpiechu, bez żadnej konsultacji społecznej dotyczącej treści zadawanych pytań. Ogłoszenie daty tak ważnego referendum z zaledwie trzymiesięcznym wyprzedzeniem, i to w okresie kampanii wyborczej, w związku z upływającą kadencją Sejmu i Senatu, było objawem drastycznego lekceważenia przez władze państwowe prawa obywateli do podmiotowej roli w państwie.
W równie lekceważący obywateli sposób zachowały się ogólnopolskie media, w tym opłacana z abonamentów obywateli Telewizja Polska. Telewizja Polska nadawała tzw. spoty referendalne w porze najmniejszej oglądalności, o szóstej rano i o trzeciej po południu oraz nie przeprowadzała debat, gdzie dwie strony mogłyby dyskutować na równych zasadach. Nie odbyła się ani jedna debata publiczna z prawdziwego zdarzenia, gdzie obie strony dysponowałyby równym czasem na przedstawienie swoich argumentów. Można było odnieść wrażenie, że Telewizja Polska jest na usługach partii politycznych, które zgodnie występowały przeciw JOW, czyli za utrzymaniem swych obecnych przywilejów.
Ruch JOW współpracował przez ostatnie trzy lata z Pawłem Kukizem, który w ogromnym stopniu przyczynił się do nagłośnienia tematu JOW i do ogłoszenia samego referendum. Niestety, w ciągu trzech miesięcy kampanii referendalnej, środowisko skupione wokół Pawła Kukiza zajmowało się tworzeniem list wyborczych złożonych głównie z członków marginesowych grup politycznych, które nie uczestniczyły w promocji idei JOW. Przyczyniło się to do niskiej frekwencji w referendum.
Nie wypełniła swego obowiązku służenia obywatelom Państwowa Komisja Wyborcza. PKW bardzo przyczyniła się do niskiej frekwencji m.in. nie upowszechniając szeroko informacji o referendum, jego dacie oraz lokalizacji obwodów referendalnych.
Ruch JOW będzie domagał się ponownego referendum na temat JOW i zorganizowania go w sposób odpowiadający światowym standardom demokratycznym, godnym aspiracji naszego narodu, który przez wiele set lat pielęgnuje szacunek dla wolności i demokratycznych procedur. Domagamy się, by referendum w sprawie tak ważnego rozstrzygnięcia konstytucyjnego było ogłoszone przynajmniej na rok przed datą głosowania. Domagamy się, by było ono wiążące niezależnie od frekwencji i uszanowało w ten sposób wolę aktywnej części społeczeństwa. Domagamy się uczestnictwa obywateli w formułowaniu treści pytania referendalnego. Domagamy się, by media ogólnopolskie wypełniły swój obowiązek służenia obywatelom i udostępniły czas antenowy na profesjonalnie prowadzone w oparciu o zasady uczciwości i równości debaty. Pośród obu debatujących stronnictw mogą być oczywiście partie polityczne, ale muszą się też znaleźć liczne środowiska obywatelskie, stowarzyszenia, fundacje i naukowcy reprezentujący poglądy zarówno za, jak i przeciw. Domagamy się wreszcie oddolnej organizacji liczenia głosów oraz oddolnego ogłaszania wyników. Domagamy się publicznego liczenia głosów na oczach obywateli w małych okręgach referendalnych, centrach liczenia głosów, których wielkość powinna odpowiadać obszarowi jednego powiatu. Domagamy się likwidacji zamykającej obywatelom usta i ograniczającej naszą wolność tak zwanej ciszy wyborczej. Jednym słowem, domagamy się procedur podobnych do tych, jakie stosowane są w czołowych, współczesnych demokracjach świata.
7 września 2015
Wojciech Błasiak
Krzysztof Bukiel
Jerzy Gieysztor
Patryk Hałaczkiewicz
Zdzisław Ilski
Antoni Kamiński
Wojciech Kaźmierczak
Tomasz Kaźmierski
Anna Niedziałkowska
Agnieszka Przystawa
Włodzimierz Urbańczak
Marek Zagajewski