Budowa kopalni w Nowej Rudzie może zostać ukończona w ciągu najbliższych 2-3 lat. Inwestycja o wartości 300-500 mln złotych pozwoli na wydobywanie około 2 mln ton węgla koksującego rocznie. Realizacja projektu ma także bardzo istotny wpływ na lokalny rynek pracy. Dzięki kopalni pracę może znaleźć nawet 3-4 tys. osób, w tym 2 tys. w samej kopalni.
– Węgiel koło Nowej Rudy może być polskim złotem, które będzie można eksportować na całą Europę. Obecnie UE importuje 200 mln ton węgla, a takiego węgla jak w Nowej Rudzie w Europie po prostu nie ma, więc jest szansa, że jakościowo ten węgiel będzie bardzo atrakcyjny – mówi Marek Dyduch, radny sejmiku województwa dolnośląskiego, jeden z inicjatorów poszukiwań inwestora.
Inwestorem została australijska Grupa Balamara, która w Polsce działa poprzez swoją spółkę Coal Holding. Zwróciła ona uwagę na wysoki potencjał inwestycyjny Nowej Rudy. Znajdują się tam bowiem bogate pokłady węgla koksującego, który docelowo wykorzystywany jest przy wytopie metali szlachetnych. Oprócz Nowej Rudy plany Australijczyków obejmują także zagłębie lubelskie oraz okolice Katowic. Radny sejmiku województwa dolnośląskiego podkreśla jednocześnie wysoką jakość surowca z Dolnego Śląska.
Czytaj także: Arrinera Hussarya - pierwszy polski super samochód - wywiad z Łukaszem Tomkiewiczem
– Ten węgiel koksujący jest jedyny w Polsce, być może jedyny w Europie, jeśli chodzi o jakość. Mam nadzieję, że uda się tę kopalnię wybudować – informuje polityk Zjednoczonej Lewicy.
Zasoby węgla w projekcie Nowa Ruda zostały oszacowane łącznie na nawet 170 mln ton. Zakładany poziom wydobycia ma wynieść około 2 mln ton rocznie. Pozwoli to na eksploatację surowca przez okres przynajmniej kilkudziesięciu lat.
Prace nad projektem Nowa Ruda trwają już od półtora roku. W tym czasie zostały przeprowadzone badania geologiczne oraz oszacowano wielkość zasobów. Podjęto także rozmowy z Ministerstwem Środowiska w sprawie uzyskania pozwolenia na budowę kopalni. Koncesja na wydobycie węgla została już udzielona.
– W tej chwili pozostaje jeszcze część elementów organizacyjnych i sama inwestycja. Mamy nadzieję, że za 3-4 lata kopalnia będzie gotowa. Co jest najciekawsze, a szczególnie dla nas, dla lewicy, to to, że może tam być zatrudnione nawet 2 tys. osób. To potężna inwestycja – wyjaśnia Marek Dyduch.
Radny ocenia, że oprócz bezpośredniego wzrostu zatrudnienia kopalnia w Nowej Rudzie może się przyczynić do powstania jeszcze dodatkowych 1-2 tys. miejsc pracy.
Dla województwa dolnośląskiego kopalnia w Nowej Rudzie mogłaby być takim samym gospodarczym motorem napędowym, jakim jest np. PZL-Świdnik dla Lubelszczyzny czy PKN Orlen dla Płocka.
Koszt całej inwestycji szacowany jest na 300-500 mln zł, z czego 10 mln zł zostało już przeznaczone na przeprowadzenie badań. Radny zauważa, że kopalnia w Nowej Rudzie ma duże szanse na osiągnięcie rentowności. Powodem jest wysoka jakość posiadanych złóż i relatywnie niewielkie zasoby węgla koksującego na świecie.
– Ten węgiel, oczywiście po przetworzeniu, możliwy jest do wykorzystania w chemii bądź w innych potrzebnych działaniach w dzisiejszej gospodarce. To nie jest tylko element samego wydobycia i opału, wręcz przeciwnie – jest to element przetworzenia chemicznego – podkreśla Dyduch. – Akurat ten węgiel odgrywa potężną rolę przy wytopie najlepszych stali.
Inwestycja powinna w bardzo istotnym stopniu wpłynąć na kondycję rynku pracy w regionie. Stopa bezrobocia w powiecie kłodzkim według wrześniowych danych GUS-u wyniosła 20,2 proc. i była jedną z najwyższych w całym województwie dolnośląskim.
– Utworzenie 2 tys. miejsc pracy byłoby wręcz marzeniem dla tamtej okolicy i myślę, że to bezrobocie spadłoby do kilku, kilkunastu procent, dlatego że jeszcze trzeba liczyć zatrudnienie w firmach współpracujących – przewiduje polityk.