Nie tak wyobrażali sobie drugie spotkanie w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów siatkarze PGE Skry Bełchatów. „Pszczółki” uległy bowiem przed własną publicznością Cucine Lube Civitanovie 3:1.
Twarda walka, zabrakło siły
Już przed spotkaniem było wiadomo, że to goście będą faworytem spotkania. Mimo to bełchatowianie zamierzali dzielnie się stawiać. Szybko jednak to Włosi objęli prowadzenie, starając się utrzymywać przewagę (5:8). Skra starała się z powrotem powrócić do gry „punkt za punkt”, lecz siatkarze Lube byli bardzo skoncentrowani na swej grze (7:12). Miguel Falasca zamierzał reagować na poczynania swych zawodników, lecz przerwy na żądanie nie przyniosły skutków, gdyż polska drużyna wciąż miała sporą stratę do rywali (13:20). Nagle jednak doszło do radykalnej zmiany, gdyż włoski zespół całkowicie stracił swą skuteczność w ataku, przez co „Pszczółki” były w stanie w rewelacyjnym stylu zniwelować całą stratę (24:24). Od tego momentu doszło do bardzo zaciętej końcówki, w której lepsi okazali się przyjezdni (28:30).
Czytaj także: LM: Tie-break Resovii. Skra gromi!
Widać było, że świetna pogoń podbudowała gospodarzy, którzy za każdą kolejną piłką rozkręcali swoje szyki, stawiając coraz trudniejsze warunki na parkiecie. Nie było zatem zaskoczeniem, że żadna z ekip nie potrafiła „odskoczyć” przeciwnikowi (6:6). Po pierwszej przerwie technicznej zaczęła się zarysowywać przewaga klubu z Bełchatowa, który był niesiony przez swych kibiców zgromadzonych w Atlas Arenie (13:10). Drobna zaliczka świetnie wpłynęła na Skrę, dzięki czemu przez pewnie okres czasu grali oni niemalże bezbłędnie (19:11). Przez chwilę wydawało się, że gracze prowadzeni przez Gianlorenzo Blenginiego są w stanie jeszcze powrócić do gry, lecz bełchatowianie w porę się otrząsnęli, spokojnie doprowadzając do wyrównania stanu meczu (25:18).
Kolejna odsłona potwierdzała, że zarówno jedni, jak i drudzy mają ochotę na zwycięstwo. Po lepszym otwarciu Lube (2:4), to brązowi medaliści PlusLigi prowadzili grę, w pewnym momencie osiągając nawet trzy „oczka” przewagi (12:9). Włosi jednak nie zniechęcili się, błyskawicznie niwelując stratę, by po chwili samemu objąć prowadzenie (13:14). Od tego momentu zaczęła się bardzo zacięta rywalizacja, gdzie raz jedni, a raz drudzy obejmowali prowadzenie. Taki stan rzeczy utrzymywał się do stanu 21:21. Wtedy to nasz zespół nie potrafił skończyć akcji, pozwalając rywalom zdobyć cztery punkty z rzędu, które zakończyły partię (21:25).
Wydawało się, że Skra poukładała wszystko w swoich szykach, by przystąpić do kolejnej części spotkania. Takie wrażenie mogli odnieść wszyscy oglądający spotkanie, gdyż „Pszczółki” szybko przejęli inicjatywę (7:3). Siatkarze Civitanovy po spokojnym starcie i stracie Jenii Grebennikova z powodu kontuzji, na dobre się „rozkręcili”, bez skrupułów i z dozą szczęścia punktując swoich oponentów (8:13). Falasca postanowił postawić wszystko na jedną kartę, wprowadzając kilka zmian. Wprowadzenie Marcina Janusza i Marcela Gromadowskiego ponownie dały impuls do podjęcia rękawic, dlatego zawodnicy w biało-żółtych koszulkach jeszcze zamierzali powalczyć (16:17). Ostatecznie jednak włoska drużyna zdołała utrzymać swoje prowadzenie, by po chwili doprowadzić do końca spotkania (20:25).
PGE Skra Bełchatów – Cucine Lube Civitanova (28:30, 25:18, 21:25, 20:25)
PGE Skra Bełchatów: Uriarte, Wlazły, Kłos, Wrona, Conte, Marechal, Milczarek (libero) oraz Gromadowski, Janusz, Winiarski, Piechocki (libero), Lisinac, Rodriguez
Cucine Lube Civitanova: Christenson, Juantorena, Stanković, Miljković, Cebulj, Podrascanin, Grebennikov (libero) oraz Parodi, Fei