Zapewne wszyscy pamiętamy scenę z kultowego filmu Kazimierza Kutza „Pułkownik Kwiatkowski”, kiedy tytułowy bohater opowiada przełożonemu o setkach zgwałconych kobiet, które czekają na jego pomoc, na co ów, kipiąc ze złości, mówi tonem nieznoszącym sprzeciwu „Milczeć, Kwiatkowski! Armia Czerwona nie gwałci!”. Byłby równie przekonujący, gdyby zaprzeczał, że dwa plus dwa to cztery.
Pierwszym poważnym sygnałem ostrzegawczym dla Niemców, co czeka ich po „wyzwoleniu” przez bolszewickie wojska, było to, co wydarzyło się w Nemmersdorfie (dziś: Majakowskoje) – małej, nadgranicznej wsi w Prusach Wschodnich zajętej na krótko przez Sowietów w październiku 1944 roku. Podczas zaledwie dwudniowej okupacji tej osady, żołnierze RKKA zgwałcili i zabili nawet do 70 kobiet. Zbrodnia została później nieco wyolbrzymiona przez Goebbelsa w celach propagandowych, ale nie zmienia to istoty faktu, iż w szczególności dla żeńskiej części niemieckiego społeczeństwa przyszłość rysowała się w ciemnych barwach.
Sądne dni nadeszły już wkrótce. W styczniu 1945 roku znad Wisły ruszyła wielka sowiecka ofensywa. Tym razem Prusy Wschodnie zostały zagarnięte przez bolszewików na dobre. Miejscowa ludność najpierw nie mogła się ewakuować ze względu na odgórny zakaz, później zaś na ucieczkę było za późno. Brudni, nieogoleni, często pijani, pałający żądzą zemsty czerwonoarmiści gwałcili, rabowali i mordowali na potęgę. „Dziewięciu, dziesięciu, dwunastu naraz – gwałcili nie oglądając się na nic i na nikogo” – pisał jeden z sowieckich oficerów w swym dzienniku. Robili to bez względu na wiek i narodowość ofiar, nierzadko na oczach dzieci. Gwałtom towarzyszyło poniżanie, bicie i okaleczenia.
Wkrótce hordy ze Wschodu rozlały się po Pomorzu i Śląsku, również i tam bezlitośnie hańbiąc niemieckie kobiety. Zresztą nie tylko niemieckie. Robotnice przymusowe ściągnięte do Rzeszy z dalekich zakątków Rosji, Ukrainy, Białorusi czy Polski, które przecież tyle czasu oczekiwały na wyzwolenie, również padały ofiarą sołdatów. Losu innych niemieckich miast, miasteczek i wsi nie uniknął Berlin. Po kapitulacji obrońców, w zniszczonej stolicy III Rzeszy rozpętało się piekło. Świętujący zwycięstwo (czytaj: pijący na umór) bolszewicy polowali na niemieckie dziewczęta i kobiety gwałcąc je bez wytchnienia. Na marginesie warto zaznaczyć, że w okrucieństwie przodowali żołnierze z tyłów, przed czym Niemki ostrzegali nawet ich koledzy z pierwszego rzutu.
Statystyki bolszewickiej inwazji są zatrważające. W samym Berlinie zgwałcono około 100 tysięcy kobiet, a w całych Niemczech ofiarą Sowietów mogło paść nawet do 2 milionów. Należy przy tym pamiętać, że wiele z nich zostało zhańbionych kilka czy kilkanaście razy.
Skąd tyle nienawiści i zezwierzęcenia w szeregach Armii Czerwonej? Trudno powiedzieć. Swój wpływ wywarły nań z pewnością zbrodnie niemieckie w ZSRS, przepełniona złością
i agresją propaganda, w której przodował Ilja Erenburg („Jeśli zabiłeś jednego Niemca, zabij drugiego – nie ma dla nas niczego weselszego od niemieckich trupów”) czy brak należytej dyscypliny.
Tak czy inaczej usprawiedliwić tak wielkiego bestialstwa czerwonoarmiejców w żaden sposób się nie da. Dużą odpowiedzialność ponosi za nie również dowództwo RKKA, które prawie wcale nie reagowało na wyczyny swoich podwładnych. Nawet jeśli wydawano rozkazy zakazujące grabieży czy gwałtów, to wynikały one głównie z obawy o zdolność bojową jednostek, a nie z troski o mieszkańców zajętych ziem. Wytyczne zresztą i tak później nagminnie lekceważono, a NKWD karało co najwyżej tych żołnierzy, którzy zarazili się chorobami wenerycznymi.
O bandyckim postępowaniu Armii Czerwonej na zdobytych terenach nadal musimy pamiętać, gdyż jest to sprawa wbrew pozorom wciąż aktualna. Dziś często słyszymy przecież o protestach władz rosyjskich przeciwko usuwaniu pomników wzniesionych ku czci sowieckich żołnierzy i dowódców (np. słynna sprawa monumentu generała
I. Czerniachowskiego – dowódcy 3 Frontu Białoruskiego, który w styczniu 1945 wkroczył do Prus Wschodnich…). Tych samych, którzy nie tylko brutalnie gwałcąc kobiety, ale i kradnąc, katując, mordując pokazali, że na świecie nie było i nie ma bardziej zbrodniczej i nieludzkiej ideologii od komunizmu.
Autor: Patryk Halczak
Fot.: Printscreen YouTube / Telewizja Republika Kalendarz Historyczny