W sobotę zostały rozegrane dwa spotkania grupy spadkowej podczas 34. kolejki Ekstraklasy. Najpierw Termalica Bruk-Bet Nieciecza podejmowała na własnym stadionie drużynę Górnika Łęczna, a następnie Korona Kielce rywalizowała z Wisłą Kraków.
Termalica Bruk-Bet Nieciecza – Górnik Łęczna
W pierwszym sobotnim meczu 34. kolejki Ekstraklasy znajdujący się w strefie spadkowej Górnik Łęczna pokonał Termalikę Bruk-Bet Nieciecza 2:0 (1:0). Pierwszego gola zdobył napastnik drużyny gości Przemysław Pitry. Po dośrodkowaniu piłki w pole karne, futbolówkę głową przedłużył Grzegorz Bonin, a Pitry nie bez kłopotów umieścił piłkę w siatce. Napastnik miał o tyle utrudnioną sytuację, ponieważ przez cały czas był pilnowany przez obrońcę „Słoni”. Termalica próbowała odrobić straty spychając do defensywę „Górników”, lecz starania te nie przyniosły oczekiwanych skutków. W 88. minucie Jakub Świerczok ustalił wynik spotkania na 2:0. Były zawodnik niemieckiego Kaiserslautern z łatwością wbił piłkę do pustej bramki Termaliki. Górnik Łęczna zdobył trzy punkty w Małopolsce i tym samym zwiększył szansę na utrzymanie w Ekstraklasie.
Czytaj także: T-Mobile Ekstraklasa: Wielkie Derby Śląska na remis. Hit w Białymstoku również
Korona Kielce – Wisła Kraków
Spotkanie w Kielcach wręcz idealnie rozpoczęło się dla drużyny gospodarzy. Już w 12. minucie Ajram Cabrera Siergieja Pilipczuka i kopnął piłkę do niemal pustej bramki. Jednak jak pokazały kamery telewizyjne, gol nie powinien zostać uznany, gdyż hiszpański napastnik Korony Kielce przebywał na pozycji spalonej w momencie podania Pilipczuka. Kielczanie poszli za ciosem i 5 minut później było już 2:0. Autorem gola był Dimitrij Wierchowcow, który wykorzystał dobitkę po strzale Pilipczuka. Wisła Kraków próbowała odpowiedzieć, lecz przez długi czas nie mogła znaleźć sposobu na defensywę Korony. Sztuka ta udała się dopiero w 62. minucie. Wówczas Radek Dejmek popełnił fatalny błąd przed polem karnym, co wykorzystał Paweł Brożek zdobywając gola kontaktowego. Korona jednak natychmiast odpowiedziała golem Siegieja Pilipczuka. Wisła Kraków zdobyła gola na 3:2 w pierwszej minucie doliczonego czasu gry, lecz było to za mało, by zdobyć jakąkolwiek zdobycz punktową w Kielcach.