Pierwsze spotkanie eliminacji do Mistrzostw Świata 2017 we Francji zakończyło się zwycięstwem reprezentacji Polski 27:21 (11:9). Biało-czerwoni swoją wyższość zademonstrowali dopiero w drugiej połowie, co dało im sześć bramek przewagi nad Holandią. Rewanż już w środę w Sittard.
W pierwszych minutach spotkania eliminacji do Mistrzostw Świata 2017 z dobrej strony prezentował się bramkarz Holendrów. Jego kolegom z drużyny dopisywało szczęście, które w połączeniu z bierną postawą Biało-czerwonych pozwoliło im utrzymać wynik oscylujący wokół remisu. Trzeba jednak przyznać, że Holendrzy również nie mieli łatwej drogi do polskiej bramki, której pilnował Piotr Wyszomirski. Po kwadransie Talant Dujszebajew zaprezentował charakterystyczny dla siebie manewr z licznymi zmianami w składzie. Nie przyniosło to jednak efektu w postaci kolejnych trafień oraz poprawy gry w ofensywie. Gdy spotkanie nie układało się po myśli obu zespołów, o czas poprosił trener gości (8:6; 23 min.). Ostatnie minuty pierwszej połowy nie odmieniły postawy Polaków. Problemy z narzuceniem własnych warunków oraz wypracowaniem pozycji rzutowej sprawiły, że Dujszebajew poprosił o minutę przerwy. W grze gospodarzy brakowało współpracy z pierwszą linią, a także skuteczności w ataku przy rzutach z dziewięciu metrów. Był to efekt m.in. wysokiej defensywy Holendrów.
Przerwa podziałała mobilizująco na gospodarzy. Już dwadzieścia sekund po gwizdku do bramki Holendrów trafił Przemysław Krajewski, czym dał sygnał do wrzucenia wyższego biegu. Przykład z niego wzięli inni reprezentanci, dzięki czemu przewaga Polaków wzrosła do pięciu trafień (15:10; 36 min.). Wraz z upływem czasu Biało-czerwoni rozkręcali się, wykazywali większą aktywnością i uciekali rywalom. Holendrzy nie chcieli pozwolić na taki bieg wydarzeń i starali się zmniejszyć dystans, dzięki czemu zachowaliby nadzieje przed rewanżem w Sittard. Mimo to Polacy utrzymywali bezpieczne prowadzenie. O czas poprosił Talant Dujszebajew, czym chciał uspokoić poczynania swoich zawodników. Przez moent Holendrzy poczynali sobie bowiem coraz pewniej i dzięki kolejnym trafieniom zmniejszyli dystans do czterech bramek. Na całe szczęście gospodarze nie pozwolili im na rozwinięcie skrzydeł i choć w ich grze pojawiały się niepotrzebne błędy, po ostatnim gwizdku reprezentanci Polski mogli cieszyć się zwycięstwem różnicą sześciu bramek.
Czytaj także: Turniej majowy: Polacy nieznacznie gorsi od Brazylii
Polska – Holandia 27:21 (11:9)