Tureccy puczyści mieli możliwość zestrzelenia samolotu z prezydentem Recepem Tayyipem Erdoganem, ale ostatecznie nie oddali strzału – poinformowała agencja Reutera w oparciu o relację tureckiego oficera.
Po tym, jak część zbuntowanych wojskowych ogłosiła przejęcie władzy w kraju, prezydent Erdogan postanowił wrócić z miejscowości Marmaris, gdzie przebywał na wakacjach.
Co najmniej dwa F-16 śledziły samolot prezydenta. W zasięgu swoich radarów miały zarówno Erdogana, jak i dwa myśliwce eskortujące. Pozostaje tajemnicą dlaczego go nie zestrzeliły – powiedział turecki oficer.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Prezydent Erdogan twierdzi, że puczyści zaatakowali go, gdy był jeszcze w Marmaris. Ośrodek w którym przebywał, miał zostać zbombardowany chwilę po tym, jak turecki prezydent go opuścił.