– Ludzie w Polsce ginęli za podanie kromki chleba lub kubka wody wiezionym na śmierć Żydom. W zachodniej Europie wiemy natomiast tylko o jednym Duńczyku, który zginał pomagając Żydom. Porównanie jest więc tu porażające – mówi Dariusz Walusiak, reżyser, dokumentalista , autor książki „Winni. Holokaust i fałszowanie historii”.
Cezary Bronszkowski: W swojej książce rozprawia się Pan z mitami narosłymi wokół Holocaustu. Co skłoniło Pana do podjęcia tego tematu?
Dariusz Walusiak: W 2004 roku poznałem historię Józefa i Weroniki Ulmów z Markowej, którzy za ratowanie Żydów, wraz z sześciorgiem małych dzieci zostali brutalnie zamordowani przez Niemców. Współpracowałem wówczas z telewizją publiczną. Przedłożyłem konspekt realizacyjny, uznając że jest to wyjątkowo ciekawy temat na film dokumentalny. Nikt jednak nie był tym zainteresowany. Mimo to uznałem, że nie można odpuścić. Pojechałem do Markowej i zrealizowałem pierwszy film o rodzinie Ulmów. Później temat ten był wielokrotnie podejmowany przez innych reżyserów. Ja jednak szczycę się tym, że byłem pierwszy. Dzisiaj mamy już w Markowej Muzeum Polaków ratujących Żydów. Kiedy przystępowałem do realizacji filmu nikomu nawet o tym się nie śniło. W Polsce nagłaśniano przede wszystkim publikacje Jana Grossa, a o zbrodni w Jedwabnym słyszano już na całym świecie jako skutek „polskiego antysemityzmu”. Polaków coraz częściej obciążano winą za Holokaust. W zachodniej prasie pojawiły się określenia „polskie obozy”. Nikt jednak na to nie reagował. Heroiczne czynny Polaków ratujących Żydów były celowo przemilczane.
W 2012 roku poznałem rodzeństwo żydowskie Wassermannów, które razem z rodzicami przeżyło wojnę ukrywając się w Radziszowie koło Krakowa. Pomocy udzieliła im rodzina Tomków. Historia ta podbudowana innymi faktami z okresu okupacji, to temat drugiego mojego filmu pt. „Dziedzictwo sprawiedliwych” opowiadającego o ratowaniu Żydów. W dokumencie tym sami Żydzi mówią o tym, jakie znaczenie miała bohaterska postawa Polaków. Zdałem sobie sprawę, jak wielka jest potrzeba odkłamywania historii a jak mała wiedza na ten temat. Dlatego postanowiłem napisać książkę, która rozprawiałaby się z tym fałszem historycznym, ukazując jednocześnie genezę narastającego zła, którego konsekwencją było ludobójstwo na dotychczas niespotykaną skalę.
W planie mam również nakręcenie dużego filmu dokumentującego skalę zjawiska, jakim była bezprecedensowa, masowa pomoc jakiej udzielali Żydom nasi rodacy.
Cezary Bronszkowski: Dotknął Pan politycznie niepoprawnej kwestii. Nie bał się Pan ostracyzmu w świecie historyków?
Dariusz Walusiak: Adresatem tej książki nie są historycy. Nie może być mowy o strachu kiedy walczy się o prawdę. Moim celem było dostarczenie Polakom argumentów obalających fałszywe oskarżenia. Zależało mi na tym, żeby w sposób przystępny przytoczyć skrywane fakty. Piszę między innymi o postawie zachodnich rządów kolaboracyjnych sprzyjających wysyłaniu Żydów do obozów zagłady. Premier rządu Vichy Pierr Laval sam zaproponował Niemcom dołączenie do transportu dzieci do lat 16, których pierwotnie nie chcieli oni wywozić. W Paryżu policja francuska bez udziału Niemców wyłapywała Żydów. Akcje tę przeprowadzono pod kryptonimem „Wiosenny wiatr”. W raportach dowódców SS powtarza się stwierdzenie, że „sami byśmy sobie nie poradzili”. Dzisiaj z zachodu, o ironio, płyną oskarżenia o to, że uczestniczyliśmy w mordowaniu Żydów. Ostatnio nawet jeden z reprezentantów francuskiego środowiska żydowskiego stwierdził, że „Polacy gazowali Żydów”. Ja przytaczam fakty, które temu przeczą, pokazując jednocześnie bohaterską postawę Polaków oraz fenomen Polskiego Państwa Podziemnego, które funkcjonowało także w warunkach okupacyjnych mając stały kontakt z rządem polskim na uchodźstwie. Operuję faktami, a niepoprawność polityczna jakoś mnie nie wzrusza.
Cezary Bronszkowski: Ponad 6,5 tysiąca Polaków dostało odznaczenie „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”. Czy to nie najlepszy dowód, że nasi rodacy bardziej pomagali ratować Żydów niż ich mordować?
Dariusz Walusiak: Te 6,5 tys. Polaków ratujących Żydów to wierzchołek „góry lodowej”. Prof. Jan Żaryn twierdzi, że ponad milion naszych rodaków zajmowało się tą pomocą w mniejszym lub większym stopniu. Instytut Yad Vashem przyznający medal Sprawiedliwy wśród Narodów Świata niezwykle selektywnie podchodzi do proponowanych kandydatów do tytułu. W wypadku ks. Marcelego Godlewskiego, który uratował około 3 tys. Żydów z getta warszawskiego starania o przyznanie medalu trwały wiele lat. Na przeszkodzie stała przede wszystkim oskarżanie księdza o to, że przed wojna był narodowcem i zagorzałym antysemitą. Stella Zyberstain, o której także piszę w mojej książce, swoje ocalenie zawdzięcza przeszło sześćdziesięciu Polakom. Medal Sprawiedliwych udało jej się uzyskać tylko dla 23 osób. Trwało to kilka lat.
O wielu przypadkach ratowania Żydów nadal nie wiemy. Przede wszystkim nie potrafimy oszacować ilu Polaków zginęło za udzieloną pomoc. Mówi się nawet o pięciu tysiącach. Moim zdaniem i ta liczba jest zaniżona. Ludzie ginęli za podanie kromki chleba lub kubka wody wiezionym na śmierć Żydom. Nikt faktu takiego nie odnotowywał. W zachodniej Europie wiemy natomiast tylko o jednym Duńczyku, który zginał pomagając Żydom. Porównanie jest więc tu porażające.
Cezary Bronszkowski: Czy polski rząd ma możliwość walki z propagandą, która oskarża Polaków o mordowanie milionów Żydów?
Dariusz Walusiak: Ważne, żeby miał chęci, a wtedy znajdą się sposoby prowadzenia takiej walki. Poprzedni rząd zdominowany przez PO w żaden sposób nie przeciwstawiał się tym oskarżeniom. Wręcz przeciwnie, wspierane były książki i produkcje filmowe szkalujące Polaków. Grzegorz Schetyna, czołowy polityk platformy, pełniący funkcję ministra spraw zagranicznych deklarował, że Polska może wypłacić Żydom 60 miliardów dolarów. Zdaniem ministra Schetyny „ci ludzie tyle wycierpieli, że należy im się zadośćuczynienie i sowita rekompensata za krzywdy, jakie spotkały ich w Polsce od Polaków”. Nie zapominajmy także o prezydencie Bronisławie Komorowskim, który przepraszał za Jedwabne. Wcześniej zrobił to prezydent Aleksander Kwaśniewski. Dodajmy do tego ambasadora Ryszarda Schnepfa, który w USA zajął się promowaniem filmu „Pokłosie”. Mam nadzieję, że to już przeszłość. Obecny prezydent dr Andrzej Duda na każdym kroku świadczy o bohaterstwie Polaków. Mówi o dumie narodowej. To jednak wszystko za mało. Ciągłe bombardowanie Polaków oskarżeniami o udział w zagładzie Żydów zrobiło swoje. Polakom skutecznie wmówiono winę. Zajmując się tym tematem wielokrotnie słyszałem, że „powinniśmy rozliczyć się z tą niechlubną przeszłością”. Czy jednak można cały naród obciążać grzechami garstki zwyrodnialców, którzy próbowali czerpać profity z szantażowania Żydów? W każdym narodzie są ludzie dobrzy i źli. W warunkach Polski okupowanej Polskie Państwo Podziemne ścigało szmalcowników. Funkcjonowały specjalne sądy cywilne, które rozprawiały się w miarę możliwości z tym zjawiskiem. Nie wszystkich udało się wówczas dopaść. Ale wyraźnie mówiono o tym, że w wolnej Polsce zapłacą oni za swoje czyny. Na wolną Polskę przyszło nam jednak długo poczekać. Jak wiadomo za poświęcenie i ofiarę krwi płaconą przez żołnierzy polskich na wszystkich frontach II wojny światowej zafundowano nam kilkudziesięciu letnią niewolę sowiecką.
Wracając do Pana pytania, to uważam że władze polski powinny niewątpliwie wspierać pisarzy, twórców filmowych, dziennikarzy, którzy zajmują się mówieniem prawdy o polskiej historii najnowszej. Dotyczy to nie tylko kwestii holokaustu. Każdy kraj w Europie prowadzi swoją politykę historyczną. Promowanie za granicą wizerunku Polaków jako narodu od wieków tolerancyjnego i niejednokrotnie bohaterskiego jest obowiązkiem państwa. Palącą kwestią jest też edukacja młodego pokolenia, zarówno w szkołach, jak i za pomocą mediów. Naród znający swoją piękną historię będzie narodem dumnym, a więc świadomym i silnym. Naród wstydzący się swoich przodków, nie czuje wspólnoty i jest skazany na wyginięcie.
Cezary Bronszkowski: Jak według Pana powinniśmy zwalczać kłamstwa o naszej historii?
Dariusz Walusiak: Przede wszystkim głosząc prawdę i piętnować wszelkie kłamstwa. W książce piszę o wielu przejawach szkalowania Polaków. W 2014 roku podczas międzynarodowej konferencji dotyczącej ratowania Żydów organizowanej między innymi przez IPN wystąpił prof. Jan Grabowski z uniwersytetu w Ottawie i stwierdził, że „Ulmowie ratowali Żydów i zginęli, ale na drugi dzień w Markowej Polacy zamordowali wszystkich pozostałych Żydów.” Kłamstwo to głoszone przez naukowca uważanego za jednego z czołowych historyków zajmujących się holokaustem do tej pory nie spotkało się z jakimkolwiek oficjalnym protestem. Prof. Grabowski funkcjonuje w świecie nauki, jest jednym z publicystów biuletynu wydawanego przez Centrum Badania nad Zagładą Żydów do niedawna finansowanego przez Ministerstwo Kultury. W moim filmie o rodzinie Ulmów zadaję kłam słowom profesora. Występuje tu m.in. Żyd Abracham Segal, który ukrywał się w czasie okupacji w okupacji w Markowej. Ponad to dr Mateusz Szpytma, obecny dyrektor muzeum w Markowej nawiązał kontakt z 21 Żydami uratowanymi w tej wsi przez Polaków. Wspomnianym Centrum Badania nad Zagładą Żydów kieruje pani prof. Barbara Engelking. W jednym z wywiadów powiedziała ona o „metafizycznej winie Polaków” jeśli chodzi o zagładę Żydów. Dla mnie to czysty absurd. Założona teza, że Polacy są winni ma być „udowodniona” za wszelką cenę.
A co winniśmy zrobić? Jak już wspomniałem, Położyć wielki nacisk na politykę historyczną, w tym przede wszystkim na nagłaśnianie postaw Polaków ratujących Żydów. Książkę „Winni” ja osobiście traktuję jako specyficzny oręż w walce o prawdę. Przez wielu czytelników jest już tak odbierana. Podczas spotkań promujących książkę, często słyszałem, że powinna ona trafić do placówek dyplomatycznych, szkół. Wychodząc naprzeciw takim sugestiom, razem z wydawcą wysłaliśmy w tej sprawie pisma do MSZ, MON i MEM. Na razie czekamy na odpowiedź. Jako dokumentalista zamierzam zrealizować film na ten temat. Roboczo nazwałem go „Shoah po Polsku”. W latach osiemdziesiątych powstał film „Schoah” autorstwa francuskiego reżysera żydowskiego pochodzenia Claude Lanzmanna. Był to dziewięciogodzinny dokument oskarżający Polaków o bierność w obliczu zagłady Żydów. Zrealizowano go z wielkim rozmachem. Praca nad filmem trwała przeszło dziesięć lat. Zdjęcia kręcono w 14 krajach świata. Czas, by powstał film przeczący temu obrazowi okupowanej Polski. Jestem gotów podjąć to wyzwanie.
Cezary Bronszkowski: Jan Tomasz Gross stwierdził, że „Polacy zabili więcej Żydów niż Niemców”. Jest to tylko opinia, która nie ma odzwierciedlenia w faktach, czy może ewidentne zakłamywanie historii?
Dariusz Walusiak: Jan Tomasz Gross wyrządził wiele złego Polsce. Posługuje się on ewidentnymi, nie popartymi niczym kłamstwami. Trudno mówić tu tylko o opinii, a raczej o świadomej złej woli. W książce przytaczam wiele faktów przeczących tym z gruntu fałszywym tezom. Na terenie okupowanej Polski działała dobrze zorganizowana AK, Narodowe Siły Zbrojne, nie wspominając już o innych podziemnych organizacjach. Celem jaki sobie stawiano była walka z okupantem niemieckim oraz sowietami niewolącymi nasz kraj. O tym informują archiwalne dokumenty, prasa podziemna wydawana przez te organizacje. Nigdzie nie ma nawoływania do zagłady Żydów wręcz odwrotnie, czytamy ostrzeżenia dla szmalcowników. Relacje z likwidacji narodu żydowskiego odnaleźć można natomiast w listach pisanych do domu przez żołnierzy niemieckich. To przerażająca lektura. Piszą oni o tym, jaką przyjemność i satysfakcje sprawia im mordowanie Żydów, niejednokrotnie dzieci. W książce przytaczam wiele przykładów świadczących o ich bestialstwie. Dyskutować można jedynie na podstawie faktów, a nie wymyślonych na potrzeby zdyskredytowania Polaków, bzdur.
Cezary Bronszkowski: Komu najbardziej zależy, by zrzucić odpowiedzialność za Holocaust i II wojnę światową na Polaków?
Dariusz Walusiak: Przede wszystkim Niemcom, którzy nie chcą już być postrzegani jak sprawcy II wojny światowej. Powoli im się to udaje. Z winnych stają się ofiarami odpowiedzialnego za wszystko, bliżej nie określonego nazizmu. Nazizm, czyli narodowy socjalizm, bez słowa niemiecki staje się nieokreślony narodowo. W tej sytuacji nazistą może być każdy. Przekonał się o tym, na przykład, prof. Kieżun zadając swoim, studentom w Kanadzie pytanie – „Z jaką nacją kojarzy ci się nazizm?”. Większość odpowiedziała, że z Polakami. Taki obraz Polaków nie jest tylko w interesie Niemców. Niestety, także niektórym środowiskom żydowskim zależy na tym, by Polaków postrzegano jako winnych Holokaustu. Dzieje się tak już od zakończenia II wojny światowej. Żydzi, którzy przeżyli okupację w Polsce, po przyjeździe za ocean nie mieli prawa mówić, że zawdzięczają swoje ocalenie naszym rodakom. Jeżeli, mimo ostrzeżeń, nadal mówili prawdę, pozbawiani byli pomocy ze strony amerykańskich środowisk żydowskich. O Polakach należało mówić tylko źle. Co jest powodem takiego postępowania? Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Polaków trzeba przedstawić jako bezwzględnych, chciwych, żądnych zagarnięcia żydowskiego majątku zwyrodnialców. Jeżeli taki obraz utrwali się w świadomości zachodnich społeczeństw, a także w świadomości samych Polaków, wtedy będzie można od „winnych” żądać odszkodowanie za ich „zbrodnie”, wysuwając coraz bardziej abstrakcyjne żądania. Nikt się za nami nie ujmie, bo będzie uważał to za naturalne zadośćuczynienie.
Cezary Bronszkowski: Niektórzy historycy i publicyści stosują „pedagogikę wstydu”. Jaki jest cel tych ludzi? Czy naprawdę musimy się tylko wstydzić naszej historii? Co ze zwycięstwami?
Dariusz Walusiak: Ci, którzy doszukują się zbrodniczej postawy Polaków, często służą tej machinie, która przez amerykańskiego politologa żydowskiego pochodzenia Normana Finkenstaina została nazwana „przedsiębiorstwem holokaust”. Stoją za tym olbrzymie pieniądze. Nie łatwo jest bowiem bez zaangażowania finansowego uczynić z Polaków łajdaków. Gra toczy się o olbrzymią stawkę. Po naszej stronie stoi prawda. Ważne jest jednak, by cały naród był świadom nieskazitelnej postawy Polaków, którzy zbrojnie przeciwstawili się okupantom i nigdy z nimi nie kolaborowali, tak jak to miało miejsce w wielu krajach okupowanej Europy. Musimy pamiętać, że jedyne narody, które nie miały swoich oddziałów w Wafen SS, to byli Czesi i Polacy. Z tym, że Czechów Niemcy nie chcieli, obawiając się, że poddadzą się w obliczu wroga.
Nasza historia ma wiele pięknych kart i pełna jest bohaterskich postaw. Trzeba, by świat się o tym dowiedział. Mamy więc powód do dumy, a nie do wstydu. Przede wszystkim chcę do tego przekonać moich rodaków. Jeżeli oni poznają prawdę sami staną się ambasadorami naszej historii niezależnie od tego czy będą mieszkać w Polsce, czy poza jej granicami. Temu właśnie ma służyć książka „Winni. Holokaust i fałszowanie historii” .