Ciężko nie wyjść z wrażenia, że mityczna mowa nienawiści jest argumentem, który bezwzględnie wpisuję się w ramy politycznej poprawności. Politpoprawność jest z kolei narzędziem w rękach liberalnych degeneratów w dążeniach do stworzenia człowieka służącego bezsensownej ideologii nie mającej żadnego podparcia naturalno-moralnego. I tak, choć proces Justyny Helcyk jest procesem stricte politycznym i opiera się na zasadzie, że niepokorną rybę trzeba „zabić”, żeby „płynęła” z prądem jak zdechłe, to pozwolę sobie rozłożyć tę bezgranicznie kuriozalną argumentację Prokuratury Rejonowej Stare Miasto na czynniki pierwsze, aby udowodnić powyższą tezę.
Liberalizm to słowo pochodzące z łacińskiego liberalis – wolnościowy, zaś liber znaczy wolny. Ten fałszywy przekaz, z którym utożsamiają się jak sami o sobie mówią „wolnościowcy”, jest tak samo fałszywy jak ideologia, którą promują. „Wolność” w ich mniemaniu jest bowiem nie tyle przejawem dowolności myśli kształtującej prądy myślowo-polityczne, ile ograniczona jest sztywnymi ramami reżimu politpoprawnej nowomowy, w której każdy akt zdrowego rozsądku tłamszony jest poprzez poprawność, która dopasowana jest do narzuconej ideologii. W ostateczności ideowy liberalizm nigdy nie będzie miał prawa istnieć, a powoduje jedynie skuteczne zarządzanie ludźmi, których zresztą traktuje się jak bezmyślne bydło. Dla każdego człowieka, który potrafi „wykrztusić” z mózgu nieco więcej niż tylko oddychanie, jest jasne, że chaos myśli w społeczeństwie musi być wbrew „zasadzie” liberalizmu zawarty w ramach pewnej twardej doktryny, która jeśli odrzuca teorię prawd bezwzględnych musi być oparta na stosie kłamstw i półprawd.
W ten sposób prądy nowolewicowe upatrzyły sobie za wyznacznik ogólnoprzyjętych ram postępu „kochających się” pederastów, silną antyreligijność, anarchizm myśli politycznej czy powiązany z antyregilijnością multikulturalizm. Temat pederastów pozwolę sobie zostawić na nie ten czas, gdyż nie chcę tu jedynie powielać schematów oddających granice dobrego smaku, a skupić się na konkretach, temat anarchii myśli w społeczeństwie jest tematem na co najmniej kilkaset stron poważnej książki, zaś multikulturalizm jest dziś tematem najgorętszej dyskusji ze względu na napływającą rzeszę muzułmańskich imigrantów z terenów Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Czytając jedno z dzieł G. K. Chestertona „Irlandzkie Impresje” opowiadający o krajobrazie życia gospodarczo-społecznego Irlandii lat dwudziestych, szczególnie utkwił mi w pamięci fragment, w którym autor zachwycał się sprawą niezwykle rzadko spotykaną, a wręcz rewolucyjną w czasach industrialno-postępowej Europy: pośród irlandzkich kół intelektualistów byli ludzie naprawdę inteligentni.
Dziś wydaje się, że mamy do czynienia z tym samym problemem, z którym zmagało się tamto społeczeństwo, będące zresztą, pozwolę sobie nazwać roboczo „prekursorem” dzisiejszej mody na bycie „inteligentnym” debilem. I tak środowiska liberalne niezwykle trafnie wpisują się w żelazną zasadę stosowaną przez rosyjskiego filozofa „Jeśli fakty przeczą mojej teorii, tym gorzej dla faktów”. W momencie, kiedy polityczne śmiecie śmią komukolwiek zarzucać bezduszność to właśnie oni jako pacyfistyczni troglodyci podtrzymali kierownicę podczas masakry w Nicei i podtrzymywali karabiny w dokończeniu dzieła. Zlani krwią kilkuset ofiar, w tym młodych ludzi (m.in. dwóch dwudziestolatek z Polski), którzy w tak młodym wieku stracili życie przez gnoi paradującymi z kredkami na ulicy zakrawa o pomstę do nieba. Każdy, kto dzisiaj bezsilnie rozczula się nad losem tamtych ofiar, a nie poweźmie żadnych środków ku temu, żeby wygnać islam z Europy jest współwinny tej, poprzednim i każdym następnym masakrom. Na argumenty można walczyć bez końca. Lewacka choroba bezmózgowia chronicznego jest niestety nieuleczalna dla zindoktrynowanego idioty maszerującego w pierwszych szeregach KODu, krzyczącego o więcej przywilejów dla „postępowego” chlewu degeneratów, czy piewców doskonałości multikulturalizmu. Nie da się, pomimo natłoku tego steku totalnych bzdur i głupkowatych teorii Nowej Lewicy odejść od praktyki. A praktyka tej kretyńskiej ideologii MORDUJE rzesze niewinnych ludzi. Praktyka przemawia za tym, że jedyny papier, na który warto spisać ich głupkowate teorie, m.in. ta, że w kwestiach islamu „nie można generalizować”, stoi na sklepowych półkach w dziale chemiczno-toaletowym.
Justyna Helcyk została oskarżona o to, że: „w dniu 27 września 2015 roku we Wrocławiu publicznie nawoływała do nienawiści wobec nieokreślonej grupy muzułmanów na tle różnic wyznaniowych i rasowych, podczas wygłaszania przemówienia w toku zgromadzenia pod hasłem „W obronie chrześcijańskiej Europy”, tj. o czyn z art. 256 &1 k.k.”.
Ciężko nie wyjść z wrażenia, że mityczna mowa nienawiści jest argumentem, który bezwzględnie wpisuję się w ramy politycznej poprawności. Politpoprawność jest z kolei narzędziem w rękach liberalnych degeneratów w dążeniach do stworzenia człowieka służącego bezsensownej ideologii nie mającej żadnego podparcia naturalno-moralnego. I tak, choć proces Justyny Helcyk jest procesem stricte politycznym i opiera się na zasadzie, że niepokorną rybę trzeba „zabić”, żeby „płynęła” z prądem jak zdechłe, to pozwolę sobie rozłożyć tę bezgranicznie kuriozalną argumentację Prokuratury Rejonowej Stare Miasto na czynniki pierwsze, aby udowodnić powyższą tezę.
1.Rasizm.
W przemówieniu Koleżanki Justyny nie było de facto żadnego przejawu rasizmu. Kluczem do zrozumienia lewackiego podejścia jest ich podejście do kwestii rasowości w sposób niekwestionowanie absurdalny. Ruchy nowolewicowe osiągając Himalaje absurdów twierdzą, że przywiązanie do pewnych cech będących częścią wspólnoty to któryś z izmów. Istnienie ras i wiążących te rasy cech jest tak naturalne jak istnienie różnych języków, kultur i cywilizacji. Jeżeli ktoś w słowach, które miały przekaz podobny do: „brońmy białej Europy” dopatruje się rasizmu powinien czym prędzej udać się do dobrego psychiatry. Zdecydowana większość Polaków jest biała. Z perspektywy dzisiaj, w tego typu słowach niemal nigdy, poza jakąś totalnie marginalną grupką zwolenników Hitlera, nie ma odwołania do dyskryminacji rasowej, a co najwyżej za jej segregacją terytorialną. Nacjonalizm w ogóle opowiada się za porządkiem społeczno-cywilizacyjnym, w której żadnemu z narodów nie odmawia się prawa do własnego miejsca do budowania własnej cywilizacji i kultury odpowiedniej dla danej społeczności cywilizacyjno-kulturalnej, ale nigdy nie narzuca się wielokulturowości, która pojedyncze kultury zabija. Tak więc „rasizm” jest co najwyżej w tym przypadku poglądem politycznym naznaczonym emblematem „rasizmu”, bo skutecznie ma od tego poglądu odstraszać ludzi „niewtajemniczonych”.
2.Mowa nienawiści.
Próbując wyjaśnić czym jest mowa nienawiści powołam się na cytat zaadresowany do oskarżonej Koleżanki w jednym z komentarzy pod postem dot. powyższej sprawy na facebookowej stronie „Ośrodek Monitorowania Zachować Rasistowskich i Ksenofobicznych”: „Maciory są k*rwa najlepsze XDDD”, „Wygląda jak przeciętna k*rwa spod nocnego.”. Lewackie bydło jak zwykle pokazało, że w tej wojnie oprócz tego, że po lewej stronie stoi banda przygłupów walcząca z rzeczywistością, żeby przekonać do swojej idiotycznej teorii, stoi również banda chamów. Ten przykład pokazuje również co innego. Za mowę nienawiści, jeśli miano by kogokolwiek skazać, to trzeba by „przeczesać” mniej więcej połowę Internetu. Wyrażenie „mowa nienawiści” to po pierwsze nic nie mówiący populizm, a po drugie próba wyłapania wrogów politycznych zgodnie z zasadą „dajcie człowieka, a znajdę na niego paragraf”.
Niemniej, pomijając nawet powyższy akapit zgłębmy się w problem. Czym według oskarżających jest mityczna mowa nienawiści dla tego konkretnego przypadku?! Z odpowiedzią przychodzi sponsorowana przez żydowskiego bankiera węgierskiego pochodzenia gazetka propagandowa z siedzibą na ul. Czerskiej: otóż Justyna użyła wyrażenia „islamskie ścierwo”, które to wyrażenie w pełni kontekstu bezwzględnie odnosiło się konkretnie do islamskiego ekstremizmu kojarzonego najczęściej z samozwańczym „Państwem Islamskim”. Czy kobieta, która powinna i czuje empatię z gwałconymi przez islamskich ekstremistów jazydkami, chrześcijankami i muzułmankami powiedziała w odniesieniu do nich naprawdę choć minimalnie karygodną rzecz? Czy lewackie bezmózgowie jest tak dalece zaawansowane, aby wyrażać pewną sympatię i stawać w obronie islamskich terrorystów? Otóż, przypuszczam, że nawet oni (choć zapewne mogę się mylić) nie są tak „klepnięci”, żeby w powyższym wyrażeniu czuć solidarność z islamskim ekstremizmem. A więc jak zwykle, posłużono się kontekstem, aby próbować na siłę oskarżyć Koleżankę o cokolwiek.
Dzisiaj należy bezwzględnie stanąć po jednej stronie konfliktu. Z jednej strony lewaccy ekstremiści niszczący i zabijający ludzi poprzez bierność i pacyfizm i atakujący tych, którym zależy na bezpieczeństwie swoim i swoich bliskich, a z drugiej walczący o bezpieczną, wolną od terroryzmu Europę. Znając osobiście Justynę, nie mam wątpliwości, że to co powiedziała powtórzyłaby jeszcze raz, bo w świecie idei którymi się kieruje, wolność jest silniejsza niż strach przed biednymi umysłowo ludźmi, którzy do swojego skundlenia zmuszają także innych.
W osiemdziesiątą rocznicę zrywu antybolszewickiego w Hiszpanii przytoczę słowa ówczesnego arcybiskupa Toledo kardynała Pedro Segura y Saenz’a, które skierował do wiernych widząc ich ucisk powodowany dyskryminacją ze strony bolszewickiej zarazy:
„Jeśli pozostaniemy „cisi i bezczynni”, jeśli pozwolimy poddać się ,,apatii i strachowi”… to nie będziemy mieli prawa lamentować, gdy gorzka rzeczywistość pokaże nam, że zwycięstwo należało do nas, lecz nie wiedzieliśmy, co to znaczy walczyć jak dzielni rycerze gotowi na śmierć w chwale.”
Justyna trzymaj się! Biała, katolicka i normalna Polska jest z Tobą!
Autor: Łukasz Burzyński