Po skandalu z udziałem członków Komitetu Obrony Demokracji oraz Lecha Wałęsy podczas uroczystości pogrzebowych „Inki” i „Zagończyka” w Gdańsku, doszło do kolejnej – co tu dużo mówić – chamskiej manifestacji. Grupka osób – nie ma informacji czy były one członkami KOD-u – zakłóciła buczeniem i tupaniem przemówienie wiceminister kultury Wandy Zwinogrodzkiej w… filharmonii.
O całej sprawie informuje portal wPolityce.pl, który powołuje się z kolei na relację Jana Pospieszalskiego, obecnego na miejscu dziennikarza TVP. Prowadzący program „Warto rozmawiać” opisuje, iż w momencie gdy Zwinogrodzka, która jako wiceminister kultury była współorganizatorem całego wydarzenia, rozpoczęła swoje przemówienie, grupka zgromadzonych na parterze osób zaczęła buczeć i tupać.
Pospieszalski jest oburzony zachowaniem protestujących. Dziennikarz podkreślił, że filharmonia jest „świątynią sztuki”, więc gdy w takim miejscu rozlegają się krzyki jest to równoznaczne ze „zdetonowaniem granatu”. Od razu skojarzyłem sobie to z tym co stało się w niedzielę podczas pogrzebu Inki. Jakaś grupa ludzi postanowiła zaprezentować swój sprzeciw władzy, albo swoją komunistyczną tożsamość …To budzi najwyższy rodzaj oburzenia. Tacy barbarzyńcy – powiedział w rozmowie z wPolityce.pl. Nagle okazuje się, że galowy koncert wieńczący święto sztuki może być popsuty przez grupkę popaprańców, wykolejeńców, która daje wyraz swoim ormowskim tradycjom! – dodał wyraźnie oburzony.
Zdaniem dziennikarza zachowanie wspomnianych osób w filharmonii jest tym samym rodzajem „antykultury”, który mogliśmy obserwować w Gdańsku. Przychodzą, żeby pokazać, że mogą nam spaprać święto swoimi frustracjami i swoim brakiem ogłady – ocenił.
źródło: wPolityce.pl
Fot. pixabay.com