Kobiety zaangażowane w tzw. Czarny Protest, czy sprzeciw wobec planów zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej dopuściły się bulwersującego czynu. Uczestniczki związane z tą inicjatywą sprofanowały bowiem znak Polski Walczącej.
Zdjęcie sprofanowanego znaku krąży po Internecie. Udostępnił je na swoim profilu m.in. ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Widzimy na nim tzw. „wlepkę” przyklejoną do bluzy jednej z uczestniczek protestu. „P” przerobione jest na warkocz, zaś kotwica na kobiece piersi.
Profanacja symbolu Polski Walczącej pic.twitter.com/Lt5oWJd72U
Czytaj także: Podczas \"Czarnego Protestu\" doszło do profanacji \"Roty\" oraz symboli religijnych [WIDEO]
— Isakowicz-Zaleski (@IsakowiczZalesk) 2 października 2016
Pod tweetem duchownego natychmiast pojawiły się wpisy sugerujące, iż powyższa frywolna interpretacja znanego symboli nie jest profanacją.
@IsakowiczZalesk to nie jest znak Polski Walczącej.Tak samo jak dwa kawałki materiału białego i czerwonego zszyte razem nie są flagą Polski.
— Andrzej (@AndrzejLokis) 2 października 2016
No cóż, w ten sam sposób można stwierdzić również, że hasło „Biały honor, biała duma” to życiowe motto młynarzy, ale chyba nie o to w tym wszystkim chodzi. Każdy logicznie myślący człowiek zdaje sobie sprawę, iż znak ten został brutalnie sponiewierany. Dodatkowo, oburzenie budzi fakt, iż używa się go w takich celach. Aborcja, Powstańcy Warszawscy… to nam się jakoś nie klei. Wydaje nam się również, że ludzie, którzy pod tym znakiem zjednoczyli się w walce przeciwko nazistowskiemu okupantowi, także nie życzyliby sobie, aby był on w ten sposób profanowany. Dla niektórych środowisk świętości jak widać nie ma.
źródło: Twitter, wMeritum.pl
Fot. Twitter/Tadeusz Isakowicz-Zaleski