Turbokozak, czyli kilkunastominutowy program emitowany na antenie NC+ podczas podsumowania każdej kolejki LOTTO Ekstraklasy w Lidze + Extra, jest niezwykle chętnie oglądany przez kibiców piłkarskich w całym kraju. Jest śmiesznie i przyjemnie, a do tego można zobaczyć zawodnika swojej ulubionej drużyny w nietypowych konkurencjach. W najbliższą niedzielę kibice będą mogli obejrzeć odcinek, w którym główną rolę odegra reprezentant Polski, Kamil Wilczek. Problem w tym, że przy okazji nagrania na wizerunku programu pojawiła się sporych rozmiarów rysa.
Turbokozak to autorskie dzieło Bartosza Ignacika, dziennikarza NC+, który wpadł na świetny pomysł. Postanowił co tydzień wybierać się z kamerą na stadion jednego z klubów występujących w Ekstraklasie (i nie tylko, w programie biorą udział również zawodnicy występujący zagranicą, a także ci, którzy zakończyli karierę sportową) i zapraszać piłkarzy do udziału w nietypowych piłkarskich zmaganiach. Zawodnicy muszą m.in.: pokonać bramkarza w rywalizacji „sam na sam”, wykonać rzut karny z zawiązanymi oczami, obić poprzeczkę, strzelić bramkę z połowy boiska, czy trafić w otwory wycięte w płachcie zawieszonej na bramce. Po każdym odcinku aktualizowana jest tabela, zaś na koniec sezonu zwycięzca programu odbiera zaszczytną statuetkę podczas uroczystej ekstraklasowej gali. Skąd więc kontrowersje wokół tak sympatycznego przedsięwzięcia?
Wszystko zaczęło się od twitterowych wpisów jednego z kibiców, który był obecny podczas rejestrowania najnowszego odcinka Turbokozaka. Program kręcony był bowiem na Stadionie Narodowym, na którym ów Twitterowicz pracuje na co dzień. Obserwując zmagania Kamila Wilczka, bohatera najnowszego odcinka, zdradził, iż konkurencje, które wykonywał zawodnik Broendby Kopenhaga są wielokrotnie powtarzane.
Turbo Kozak. Póki co 4x sam na sam, 16x płachta i przestałem liczyć, dalej nie patrzę. Ciekawe, jak powycinają Wilczka i ile będzie miał pkt
— KrzysztofKlebanowski (@klebann) 12 października 2016
Poprzeczka też na kilkanaście razy kręcona :) Połówki i rożne oczywiście też więcej, ale w granicach zrozumienia.
— KrzysztofKlebanowski (@klebann) 12 października 2016
Wpis natychmiast wywołał kontrowersje wśród kibiców, którzy zwrócili się bezpośrednio do dziennikarzy NC+: Tomasza Smokowskiego i Krzysztofa Marciniaka. Ten pierwszy jest etatowym prowadzącym Ligi + Extra, w trakcie której emitowany jest Turbokozak, zaś Marciniak okazjonalnie go zastępuje.
@TSmokowski Do końca to ja będę oglądał Turbo Kozaka w niedzielę, tego zmontowanego z kilkunastu powtórzeń. I uznane strzały z połowy.. pic.twitter.com/N76Hs7oII4
— janekx89 (@janekx89) 12 października 2016
@klebann Panowie @TSmokowski @TwaroTwaro @Marciniak_k przestańcie oszukiwać widzów, ten cały Turbo Kozak nie ma żadnego sensu.
— janekx89 (@janekx89) 12 października 2016
@janekx89 po co oznaczasz tu osoby, które nie uczestniczą w nagraniu? @klebann @TSmokowski @TwaroTwaro
— Krzysztof Marciniak (@Marciniak_k) 12 października 2016
@Marciniak_k Prowadziłeś czasami L+E i zawsze powtarzaliście, że jest jedna konkurencja max powtarzana. @klebann @TSmokowski @TwaroTwaro
— janekx89 (@janekx89) 12 października 2016
@janekx89 bo taki był komunikat od Bartka. Przecież nikt nie będzie za nim jeździł i sprawdzał jak było. @klebann @TSmokowski @TwaroTwaro
— Krzysztof Marciniak (@Marciniak_k) 12 października 2016
Komentarzy było na tyle dużo, że w pewnym momencie zareagować postanowił sam prowadzący, czyli wspomniany Ignacik. Jego oświadczenie odnośnie programu z udziałem Kamila Wilczka zamieścił na swoim profilu Tomasz Smokowski.
Info od Bartka Ignacika,z prośbą by dać znać wszystkim ciekawym skąd było tyle powtórek.Tylko mnie nie męczcie, nie było mnie na Narodowym?? pic.twitter.com/8D9rew4Iot
— Tomasz Smokowski (@TSmokowski) 12 października 2016
O Turbokozaku, w swojej książce „Stan Futbolu”, wspomniał również Krzysztof Stanowski. Publicysta zamieścił w niej krótką wzmiankę odnośnie występu w programie Piotra Świerczewskiego. Według jego wiedzy konkurencje z udziałem byłego reprezentanta Polski i późniejszego zwycięzcy całej edycji Turbokozaka, były wielokrotnie powtarzane.
Każdy kto chociaż raz oglądał Turbokozaka zdaje sobie sprawę, że program nie może być kręcony „na raz”. Przyznawał to zresztą sam Ignacik, który w jednym z wywiadów zdradził, iż każdy zawodnik ma prawo powtórzyć jedną konkurencję. Gryzie się to jednak z relacją wspomnianego kibica, który informował o wielokrotnym powtarzaniu kilku konkurencji. Czy faktycznie była to jednorazowa sytuacja związana z awarią kamery? Trudno powiedzieć. Najbliższy Turbokozak już w niedzielę.
źródło: Twitter, YouTube/canaplus, wMeritum.pl
Fot. YouTube/canalplus