Wypowiedzi Lecha Wałęsy szokują coraz bardziej. Tym razem, były prezydent w rozmowie z TVN24 po raz kolejny zapowiedział wielomilionową demonstrację przeciwko rządom PiS. Dodał również, że władzom postawione zostanie ultimatum, które albo zaakceptują, albo Wałęsa i jego poplecznicy „pomogą im wyskakiwać przez okna”.
Wałęsa od kilku tygodni, w ramach spotkań organizowanych przez Komitet Obrony Demokracji, jeździ po Polsce i spotyka się z Polakami. Twierdzi, że przystał na tę propozycję, ponieważ jego struktury się „rozleciały”. Nie mam zaplecza, wszystko mi się rozleciało. Ponieważ oni organizują, ja dołączam i rozmawiam z narodem – oznajmił. Dodał również, że jest patriotą i walczy o Polskę.
W dalszej części rozmowy padły niepokojące słowa. Wałęsa zapowiedział bowiem, że oczekuje od polskich władz zorganizowania referendum, w którym naród miałby się wypowiedzieć na temat zmian przeprowadzanych przez rząd Beaty Szydło. Jeżeli PiS się na to nie zgodzi, wówczas były prezydent zorganizuje potężny protest, który dla ekipy Jarosława Kaczyńskiego może zakończyć się bardzo źle. Oni się na to, nie zgodzą. Wtedy będzie wielka demonstracja w Warszawie licząca ponad 2 mln ludzi. Będzie ultimatum: albo się zgadzacie na demokratyczne rozstrzygnięcia, albo pomożemy wam wyskakiwać przez okna – powiedział i dodał, że naród nie wytrzyma takiej presji, obrażania Polski na całym świecie i „wyciągania nas z Unii Europejskiej”.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Były prezydent odniósł się także do zarzutów o współpracę z komunistyczną bezpieką. Jak zwykle wszystkiemu zaprzeczył. Wstyd, żebym ja się musiał tłumaczyć. Ja, szef walki i zwycięstwa. Od 70. roku prowadziłem ten bój. Przechytrzyłem bezpiekę, przechytrzyłem wszystkich innych – powiedział. Podpisałem parę różnych rzeczy, ale nie zobowiązania do współpracy. Nigdy się nie zgodziłem na współpracę – dodał.
źródło: tvn24.pl
Fot. Flickr/włodi