W środę informowaliśmy, że w Toruniu w ramach promocji nowej płyty wystąpi Sting. Jednak mieszkańcy nie są zadowoleni z faktu, że na koncert nie będą sprzedawane bilety, a wstęp jest zarezerwowany jedynie dla wybranych. Swój sprzeciw ogłaszają za pośrednictwem mediów społecznościowych.
Sting w Toruniu wystąpi 8 grudnia, jednak organizator nie przewiduje sprzedaży biletów na to wydarzenie. – Koncert będzie zamknięty, gdyż Sting będzie nim promował nową płytę – mówi Wojciech Zaguła. Powodem takiej decyzji jest fakt, że wydarzenie będzie rejestrowane przez TVP i pojawi się na antenie telewizji 1 stycznia. – Zaproszenia otrzymają wyjątkowe osoby: osoby niepełnosprawne, działacze, społecznicy – takie jest życzenie samego artysty. Oba samorządy będą starały, żeby bilety trafiły właśnie do takich osób – dodaje Zaguła. Więcej TUTAJ.
Czytaj także: Sting zagra w Toruniu! \"Zaproszenia otrzymają wyjątkowe osoby\
Zgodnie z zapowiedziami prezydenta miasta „będzie to koncert dla mieszkańców”. Jednak torunianie nie wierzą w zapewnienia Michała Zaleskiego i na Facebook zorganizowali wydarzenie, w którym żądają ujawnienia listy zaproszonych osób na koncert Stinga w Toruniu. – Ze względu na brak możliwości zakupu biletów na koncert Stinga w Toruniu organizowanego za publiczne pieniądze, my Obywatele Torunia oczekujemy podania pełnej listy osób, które dostąpią zaszczytu bawienia się na tym wydarzeniu. Jeżeli większości z nas wyklucza się możliwość udziału w tym evencie, to oczekujemy ujawnienia nazwisk tych wyjątkowych osób, które zostaną wyróżnione – czytamy w opisie wydarzenia.
Jego organizatorem jest Arkadiusz Brodziński, który określa siebie jako lokalnego aktywistę. W trosce o całkowitą apolityczność koncertu, wylicza on osoby, które, zgodnie z tym, co mówił prezydent Torunia, nie powinny otrzymać zaproszenia. – Zgodnie z deklaracjami nie powinno być znajomych, spółdzielni, polityków, radnych, biznesu wspierającego polityków, posłów, udziałowców układu, funkcjonariuszy systemu, urzędników, popleczników czy klakierów – pisze Brodziński.
Sprzeciw torunian argumentuje faktem, że podatnicy mają prawo wiedzieć, „kto będzie układał taką listę i kto się na niej znajdzie”. – To my będziemy płacić za zabawę tych ludzi, z której władze wykluczyły nas zwykłych mieszkańców. Wielu z nas jest gotowych uczestniczyć w tym wydarzeniu na rynkowych zasadach, płacąc za bilety. Brzydzimy się układami i podziałami ludzi na lepszych i gorszych – dodaje.
Wątpliwości, co do decyzji artysty i zgody miasta na „zablokowanie” koncertu ma także lokalny dziennikarz, Wojciech Giedrys. – No to popłynęli z tą arką Stinga… Znów dzielą nas pieniądze publiczne. Znów będą lepsi i gorsi – pisze. – A co z konstytucyjną zasadą, że wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne? Czy w porządku jest finansowanie imprezy zamkniętej z budżetu miasta i województwa? Czy osoby, które dostaną zaproszenia lub je wygrają, nie powinny złożyć informacji o uzyskanej korzyści do urzędów skarbowych? – zastanawia się dziennikarz.