Robert Gwiazdowski w programie „Gość Wydarzeń” na antenie Polsat News, odniósł się do funkcjonowania systemu emerytalnego w Polsce. Ekspert ocenił, że obecny system emerytalny nie ma żadnych szans na przetrwanie i należy spodziewać się jego upadku.
Obecny system emerytalny nie ma żadnych szans, ponieważ jest oparty na opodatkowaniu młodych ludzi, na rzecz emerytur wypłacanych starszym ludziom. Wystarczy otworzyć Rocznik Statystyczny na stronie, gdzie jest liczba osób, które dzisiaj mają lat 40-50, będziemy wiedzieć ile osób przejdzie na emeryturę za lat 15-25. I potem przewrócić na drugą stronę i zobaczyć, ile dziś w Polsce rodzi się dzieci. Będziemy wiedzieli ile ich będzie pracowało za 20 lat. Nie da się tego utrzymać, nie ma takiej możliwości – rozpoczął analizę Gwiazdowski.
Na pytanie prowadzącego dotyczące skutków obniżenia wieku emerytalnego ekspert wskazał, że decyzja ta paradoksalnie przyspieszy reformę w zakresie emerytur. Bądźmy sprawiedliwi. Od 27 lat ten system idzie ku katastrofie. Powiem przewrotnie – to dobrze, że politycy obniżyli wiek emerytalny, bo ta katastrofa nastąpi szybciej, a bez tej katastrofy nic nie zmienimy. Dlatego, że politycy postępują rozsądnie dopiero wtedy, gdy nie mają żadnego innego wyjścia. Z ZUS-em będzie trochę tak jak z komunizmem. Po 89 roku komunistom zabrakło pieniędzy i zgodzili się na zmianę systemu. Jak nie będzie na bieżące emerytury w ZUS-ie to wówczas trzeba będzie zmienić ten system. Można to było zrobić wcześniej, bo wiadomo jak to się skończy – wskazał.
Największym absurdem tego systemu są koszty. Koszty, które ponosimy całkowicie bezsensownie. ZUS ma komputerowy system informatyczny. Jeden z najlepszych systemów na świecie – potrafi policzyć coś, co nie istnieje. Policzył mnie i panu redaktorowi kapitał początkowy, którego nie ma, bo w ZUS-ie nie ma żadnych pieniędzy. A ten system to liczy. I my wydajemy na takie absurdy 800 mln zł rocznie – podkreślił Gwiazdowski.
Na pytanie o rozmiar dziury budżetowej w ZUS-ie ekonomista wskazał, że składki pokrywają zaledwie niewielką część wypłacanych świadczeń. Naszych składek nie starcza na emerytury. Rząd musi dosypać z innych podatków. Ostatnio nastąpiła poprawa, bo poprzedni rząd zmienił zasady płacenia do OFE. Dziura w ZUS-ie wzrosła w momencie gdy więcej przekazywaliśmy do OFE. Teraz przekazujemy mniej, ale sytuacja tak czy inaczej jest taka, że składki pokrywają od 1/4 do 1/3 wysokości wypłacanych świadczeń, a resztę trzeba dosypać z innych podatków. Rocznie wydajemy na emerytury 200 mld zł – powiedział.
Przyzwyczailiśmy się do myśli, że płacimy składkę. My nie płacimy żadnej składki. W ZUS-ie nie ma żadnych pieniędzy. W ZUS-ie jest zobowiązanie, że zabierze naszym dzieciom i wnukom, żeby dać nam. Problem w tym, że tych dzieci i wnuków zrobiliśmy za mało, żeby mieć w przyszłości wysokie emerytury – podsumował Gwiazdowski.
Cały program można zobaczyć TUTAJ
Źródło: polsatnews.pl
Fot. pixabay.com