Do oburzającej, ale niestety nie odosobnionej sytuacji doszło w Warszawie. Zasygnalizował ją jeden z internautów, który był na miejscu, uwiecznił całe zdarzenie i opisał je na Facebooku. O czym mowa? Starsza kobieta sprzedająca pączki i drożdżówki na warszawskiej Patelni, czyli placu przed wejściem na stację Metro Centrum, została ukarana przez Straż Miejską mandatem.
Mężczyzna opisywał, że przechodząc przez wspomniany plac zatrzymał się przed stoiskiem starszej pani handlującej pączkami i drożdżówkami. Jak podkreślił, chciał kupić sobie coś do jedzenia na drogę. Zauważył jednak, że tuż obok kobiety, przy kiosku, dwóch strażników miejskich wypisuje mandat. (…) więc pytam: czy już Pani mandat dostała ? Ona z wyraźnie smutną miną mówi, że tak… 200 zł. Kasuje mnie za bułki i z niedowierzaniem dowiaduję się, że ona to wszystko, co widzicie sprzedaje po 1 zł (słownie: jeden złoty)! To wszystko, co ma na stole nie starczy na mandat! – napisał.
Ku*wa, kobieta koło 60-tki chce sobie dorobić i zamiast siedzieć w domu oglądając jakieś m jak miłość czy inne gówna kupuje produkty, przyrządza kanapki i sprzedaje po takiej marży, że większości z nas nie chciałoby się po to schylić, a oni jej mandat dają, na który będzie kolejne dwa dni sprzedawać! Ja wiem, że to mój błąd, bo przecież powinienem kupić sobie kanapkę w starbuniu, albo w innym cacy miejscu za 13 zł i wszystko byłoby tak jak zostało ustalone. Polaków zgnoić, sieciówkom dać zarobić i należny haracz państwu zapłacić,tak to przecież zostało ustalone i tak ma być.NIENAWIDZĘ TEGO PAŃSTWA! – dodał wyraźnie oburzony w dalszej części wpisu.
200 zł dla kobiety, która chciała dorobić. Kanapki sprzedaje po 1 zł. Więc siłą rzeczy nawet nie zarobi na mandat. pic.twitter.com/zJ9iam49G8
— Paweł (@Czerwiec79) 20 listopada 2016
Niestety, sytuacja nie jest żadnym novum. Do podobnych zdarzeń dochodzi bowiem regularnie. Mandatami lub wręcz konfiskatą towaru karane są osoby sprzedające na ulicy bez specjalnego zezwolenia. Nie dalej jak miesiąc temu publikowaliśmy na łamach naszego portalu nagranie zarejestrowane w Sopocie. Widzimy na nim sprzedawcę balonów, który szarpie się ze strażnikami miejskimi usiłującymi mu je odebrać. W efekcie wszystkie balony pękają (KLIK).
Zapewne pamiętają państwo także sprawę mężczyzny, który handlował truskawkami bez zezwolenia. On również znalazł się na celowniku Straży Miejskiej. Tam sytuacja miała jednak o wiele bardziej dramatyczny przebieg, ponieważ sprzedawca nie chciał oddać towaru i toczył ze strażnikami regularną bitwę.
źródło: Facebook, wMeritum.pl
Fot. Facebook