Najpierw pułkownik Adam Mazguła, teraz Joanna Senyszyn. To kolejna w ciągu ostatnich dni osoba, która swoją wypowiedzią wyraźnie próbuje bagatelizować okres stanu wojennego.
W ostatnich dniach bardzo głośno było o wypowiedzi pułkownika Mazguły, który podczas protestu przeciwko obcięciu emerytur byłym funkcjonariuszom służb PRL oznajmił, że w okresie stanu wojennego zdarzały się represje, ale wszystko przebiegało zgodnie z zasadami kultury. A sam stan wojenny? Czy oprócz tego, że byli ludzie internowani, to – oczywiście, nie powiem, były tam jakieś bijatyki, były tam jakieś ścieżki zdrowia – ale generalnie rzecz biorąc najczęściej jednak dochowano jakiejś kultury w tym całym zdarzeniu. Ja przeżyłem już stan wojenny, byłem dorosłym oficerem i nie pamiętam, żeby na ulicach działy się jakieś dziwne rzeczy, jakieś szczególne prześladowania i tak dalej – mówił wówczas. Poruszaliśmy ten temat TUTAJ i TUTAJ.
Gdy wydawało się, że to koniec haniebnych, fałszujących historię wypowiedzi głos zabrała była posłanka SLD, Joanna Senyszyn, która zamieściła wpis na Twitterze. Komentarz lewicowej polityk należy bez dwóch zdań określić mianem skandalicznego. Gdyby stan wojenny był tak uciążliwy, jak się teraz Polakom wmawia, wszyscy znaliby datę jego zniesienia. A naprawdę mało kto zna nawet rok – napisała.
Czytaj także: Stan Wojenny \"kulturalnym wydarzeniem\"? Memy znów zalały internet: \"Przepraszam, czy przyp***lić?\" [FOTO]
Represje, prześladowania, pobicia, a w końcu brutalne morderstwa. Te wszystkie fakty, według pani Joanny Senyszyn, nie wywarły na Polakach większego wrażenia i dziś trzeba im WMAWIAĆ, że stan wojenny był „uciążliwy”. To niebywałe. Czy pani poseł powtórzyłaby swoją opinię przy osobach, które straciły bliskich w bestialskiej pacyfikacji kopalni „Wujek”? Czy potrafiłaby powiedzieć katowanym opozycjonistom w twarz, że w okresie stanu wojennego jednak nie było tak źle? Czytając takie słowa, po prostu przechodzą nas ciarki.
źródło: Twitter, wMeritum.pl
Fot. Wikimedia/J. Żołnierkiewicz