Do ceremonii rozdania najważniejszych nagród filmowych na świecie został niespełna miesiąc, więc najwyższa pora przyjrzeć się tym produkcjom, które w tym roku będą rywalizowały o statuetkę. I nie sposób nie zacząć od tej, która tak bardzo rozbudza emocje widzów całego świata, czyli „La La Land”.
„La La Land” to piękna i na pierwszy rzut oka bardzo prosta historia. On – przystojny, niespełniony jazzman, kiedyś właściciel klubu, teraz marzyciel, który musi grać muzykę, jakiej nie czuje. Wszystko po to, by znów wrócić do swojego świata. Ona – piękna, młoda, ale również niespełniona i niedoceniona aktorka, która od wielu lat biega po przesłuchaniach i z każdego wychodzi coraz bardziej upokorzona. Para, która zabiera cały film, bo chociaż pojawiają się w nim pojedyncze postacie, to tak naprawdę nie mają one żadnego znaczenia.
Przede wszystkim należy pamiętać, że „La La Land” to musical i to musical tego rodzaju, jakiego się już dzisiaj nie robi. To wielki hołd złożony tradycji Hollywood i dlatego też cały przemysł filmowy tak bardzo go pokochał. Przed odbiorem filmu należy się więc spodziewać wszystkiego, co niesie za sobą musical. Momentami można się więc pogubić w fabule, ona nie zawsze jest do końca jasna, a nawet nie zawsze do końca sensowna, ale to tak naprawdę nie ma większego znaczenia. Bo ten film jest piękny i taki właśnie ma być.
Ogromny hołd należy się tutaj parze głównych aktorów. Zarówno Emma Stone jak i Ryan Gosling odgrywają swoje role fenomenalnie. Osobiście trochę większy plus dałbym Emmie za jej lekkość odgrywania każdej ze scen i trochę lepsze partie wokalne. Mimo to, duet ten wzajemnie się uzupełnia, a Goslingowi naprawdę nie można niczego ująć. I to właśnie na tą dwójkę postawiłbym jeśli chodzi o parę pierwszoplanowych aktorów, którzy otrzymają Oscara.
Statuetkę za reżyserię prawdopodobnie otrzyma również Damien Chazelle. I to będzie de facto Oscar nie tylko za „La La Land”, ale również za fenomenalny „Whiplash”, którego dwa lata temu przysłonił film „Birdman”. Musicalowi pod względem realizacyjnym nie można nic zarzucić. Wygląda pięknie i to zarówno jeśli chodzi o aspekt techniczny, jak i artystyczny. Wspaniałe, długie ujęcia i dynamiczna praca kamery sprawiają, że całość ogląda się bardzo płynnie. Jednocześnie film jest po prostu piękny wizualnie. Wspaniałe kreacje bohaterów i mocno nasycone kolory sprawiają, że widz ma ogromną przyjemność w oglądaniu całości. Mam wrażenie, że to dla każdego będzie jedną z największych zalet całej produkcji.
W przypadku musicalu trudno mówić o warstwie dźwiękowej filmu, ponieważ w porównaniu z innymi wymaga się od niego trochę więcej. Tutaj jednak „La La Land” staje oczywiście na wysokości zadania. Cała warstwa dźwiękowa i muzyczna jest wspaniała, na czele z piosenką „City of Stars”, która już przedostała się do popkultury i jest murowanym faworytem do zdobycia Oscara. Warto przy okazji zwrócić tutaj uwagę, że dwójka głównych aktorów naprawdę dobrze przygotowała się pod względem wokalnym. Jak już wspominałem wcześniej, jeśli chodzi o partie wokalne to delikatny plus dostałaby Emma Stone, ale duetu słucha się naprawdę świetnie. Oprócz śpiewu trzeba koniecznie wspomnieć o tańcu, który w „La La Land” odgrywa niebagatelną rolę. I tutaj również nie ma się do czego przyczepić – pod względem artystycznym film jest praktycznie idealny.
O czym jest „La La Land”? Gdyby go podsumować jednym wyrażeniem to powiedziałbym, że jest to film o marzeniach. Takich, których spełnienie jest bardzo trudne, i do których spełnienia jednocześnie trzeba wiele poświęcić. Jest to ogromny hołd złożony całej tradycji Hollywood. Film jest naprawdę piękny i prawdopodobnie dostanie Oscara, ale to nie będą takie emocje jak w ubiegłych latach. Rok temu wiele osób kibicowało emocjonalnej „Zjawie”, statuetkę dostał równie emocjonalny „Spotlight”. Dwa lata temu ja osobiście byłem gorącym zwolennikiem emocjonalnego „Whiplash”, Oscara dostał równie emocjonalny i mocny „Birdman”. W tym roku mi osobiście trochę brakuje tych emocji w „La La Land”, bo o ile jest to fantastyczny film w swoim gatunku i naprawdę piękna produkcja wizualna, o tyle nie dostarcza tak wielu emocji, jak może czasami byśmy chcieli. Zatem oglądajmy go i kibicujmy ze względu na jedną z najpiękniejszych par musicalowych Hollywood.