W grudniu 2014 roku Natalia Arnal, piosenkarka, brała udział w kolizji drogowej z autem kierowanym przez funkcjonariusza BOR, które wchodziło w skład prezydenckiej kolumny. Głową państwa pozostawał wówczas Bronisław Komorowski. Do kobiety dotarli dziennikarze „Panoramy”, którzy postanowili porozmawiać z nią o całej sprawie.
Do zdarzenia doszło w grudniu 2014 roku. Wówczas media obiegł komunikat, że prezydencka limuzyna Bronisława Komorowskiego miała stłuczkę w okolicach Belwederu. W tył auta wjechał osobowy Citroen. W wyniku zderzenia konieczne było udzielenie pomocy dziecku znajdującemu się w prywatnym aucie. Gdy opadła medialna zawierucha okazało się, że Citroenem kierowała Natalia Arnal, polska piosenkarka.
W kwietniu 2015 roku poinformowano o wyroku ws. kolizji. Sąd Rejonowy Warszawa Śródmieście uznał kobietę winną spowodowania stłuczki i ukarał ją mandatem w wysokości 600 zł. Arnal nie zgadzała się z wyrokiem. Twierdziła, że jest „kozłem ofiarnym”. Czuję się pokrzywdzona, gdyż nie zostało uwzględnione złamanie przepisów przez kierowców BOR-u. Policja była im przychylna, w ogóle nie uwzględnili, że prawie mnie stratowali na tej drodze i to ja powinnam występować z tytułu pokrzywdzonej, a nie kierowcy BOR-u – mówiła w rozmowie z RMF FM. Piosenkarka podkreślała, że kierowca BOR zajechał jej drogę i to było bezpośrednią przyczyną kolizji.
Arnal wystosowała również list otwarty do Bronisława Komorowskiego, w którym wyraziła swój żal z powodu obojętności głowy państwa. Poniżej publikujemy jego treść.
Szanowny Panie Prezydencie,
z okazji zbliżających się Świąt Wielkanocnych pragnę życzyć Panu i Pana Rodzinie wyjątkowej atmosfery świątecznej przepełnionej miłością, radością i wzajemną życzliwością.
Przykro mi, że list, który napisałam do Pańskiej Małżonki przed Świętami Bożego Narodzenia pozostał bez odpowiedzi. W liście tym opisałam bardzo przykrą dla mnie sytuację, gdzie prowadzone przeze mnie auto zderzyło się z nieoznakowanym autem BOR-u, którym Pan podróżował (policja twierdzi, że Komorowski nie przebywał w tym samochodzie – przyp. red.). Najwyraźniej szkody, które wtedy ponieśliśmy (uraz kręgosłupa szyjnego oraz trauma moja i dziecka) są dla Państwa nieistotne.
Pragnę nadmienić, że cieszę się, że wybrał Pan „zgodę i bezpieczeństwo” w swojej kampanii wyborczej, gdyż w nawiązaniu do 10.12.2014 roku (dzień kolizji) trudno mówić o jakimkolwiek poczuciu bezpieczeństwa (przynajmniej z mojej perspektywy). Szkoda tylko, że pozostał Pan obojętny na ludzką krzywdę, która była konsekwencją tego nieprzyjemnego incydentu. W tym momencie nie czuję się prawowitą obywatelką tego kraju, bo potraktowano mnie wyjątkowo niesprawiedliwie próbując zrobić ze mnie kozła ofiarnego, ignorując ewidentne łamanie przepisów przez kierowców z BOR-u, którzy czują się bezkarnie jeżdżąc jak piraci drogowi.
Mimo to, wierzę (może naiwnie) w zmiany i lepsze jutro.
Z poważaniem,
Natalia Arnal
Arnal: Szukałam pomocy w partii rządzącej, ale jej nie uzyskałam
Od zdarzenia minęły już ponad dwa lata, jednak ze względu na niedawny wypadek z udziałem limuzyny Beaty Szydło i rzekomego zaszczucia 21-letniego kierowcy seicento (przyznał się do spowodowania wypadku), temat na nowo stał się aktualny. Postanowili wykorzystać to dziennikarze „Panoramy”, który spotkali się z Natalią Arnal. Zapytali ją o jej przemyślenia odnośnie całej sprawy. Piosenkarka przyznała, że w okresie, gdy wydarzenie było „świeże” szukała pomocy wśród polityków partii rządzącej, jednak jej nie otrzymała. Każdy umywał ręce – podkreśliła.
Jej opowieść koliduje z dzisiejszym zachowaniem posłów PO, którzy bardzo aktywnie zaangażowali się w pomoc dla 21-letniego kierowcy seicento, który, jak twierdzi policja oraz on sam, spowodował wypadek rządowej limuzyny Beaty Szydło
Natalia Arnal miała stłuczkę z limuzyną Komorowskiego w 2014
– szukałam pomocy, szukałam pomocy w partii rządzącej, tej pomocy nie uzyskałam pic.twitter.com/0Vz3Cp9lHk— PikuśPOL (@pikus_pol) 15 lutego 2017
„Wkręt” Mazurka
Sprawę Natalii Arnal w rozmowie z Grzegorzem Schetyną poruszył Robert Mazurek, dziennikarz RMF FM, który bezlitośnie wkręcił lidera PO. Mazurek zacytował politykowi słowa piosenkarki, jednak Schetyna nie wiedział, iż jest to fragment wypowiedzi kobiety. Potraktowano mnie wyjątkowo niesprawiedliwie, próbując zrobić ze mnie kozła ofiarnego, ignorując ewidentne łamanie przepisów przez kierowców BOR, którzy czują się bezkarni, jeżdżąc jak piraci drogowi – przeczytał Mazurek nie mówiąc o jaki wypadek chodzi. Schetyna dał się podpuścić koncertowo i rozpoczął tyradę wymierzoną w PiS, chcąc w ten sposób skrytykować działanie państwa pod rządami partii Kaczyńskiego. Nie wiedział, że odnosi się do sytuacji z czasów rządów jego własnego ugrupowania.
To zanim pan powie za dużo, to powiem, że był to list pani Natalii Arnal, która 10 grudnia 2014 roku miała stłuczkę pod Belwederem z limuzyną pana prezydenta Komorowskiego. W wyniku tejże stłuczki córka pani Arnal trafiła do szpitala. Nikt wtedy o tym nie rozmawiał, media milczały, politycy opozycji nie odwiedzali pani Arnal, ani jej córki w szpitalu – przerwał Schetynie dziennikarz.
Więcej TUTAJ.
źródło: fakt.pl, Panorama, RMF FM, wMeritum.pl
Fot. Twitter/PikuśPOL