Kamil Grosicki, skrzydłowy reprezentacji Polski, w rozmowie z Piotrem Wołosikiem, dziennikarzem „Faktu”, opowiedział o swoich pierwszych wrażeniach z pobytu w angielskim Hull City, do którego trafił w zimowym okienku transferowym ze Stade Rennais. Piłkarze zdradził, jak mówią na niego koledzy z drużyny oraz trener zespołu. Przyznał również, że nie bardzo mu się to podoba.
„Grosik” przyznał, że jeszcze nie do końca „urządził się” w nowym miejscu zamieszkania. Piłkarz zdradził, że cały czas czeka aż dom zwolni mu Dusan Kuciak, były golkiper angielskiej drużyny, który podczas styczniowego okienka transferowego przeniósł się do Lechii Gdańsk. Po transferze do Polski, ze względu na napięty terminarz, nie ma czasu, by przyjechać do Anglii i zabrać rzeczy, które pozostawił w domu. To z kolei blokuje Grosickiego, który nie może wprowadzić się do mieszkania. Z tego powodu nadal mieszkam w hotelu, a dopiero gdy przeprowadzę się do domu, przyjedzie do mnie rodzina – powiedział zawodnik.
Piotr Wołosik, który rozmawiał z piłkarzem, zapytał go również o to, jak mówią na niego koledzy z drużyny. Niektórzy nazywają mnie „Turbo”. Chyba wyczaili na Twitterze mój podpis „Turbo Grosik” – odparł zawodnik. Przyznał jednak, że część kolegów mówi do niego… po nazwisku. Co ciekawe, w ten sam sposób zwraca się do niego również trener. „Grosik” nie jest z tego powodu szczególnie zadowolony. Trener też mówi do mnie po nazwisku, choć starałem się wyjaśnić, że po pierwsze wolę, jak na mnie mówią Kamil, a po drugie łatwiej mu będzie wymówić moje imię, a nie nazwisko. Liczę, że lada chwila przestawi się na Kamila – wypalił.
Czytaj także: Kamil Grosicki ujawnił, do jakiego kraju chciałby się przenieść
Kamil Grosicki trafił do Hull City w zimowym oknie transferowym z francuskiego Stade Rennais. Póki co, skrzydłowy reprezentacji Polski wystąpił w dwóch spotkaniach nowego zespołu. W obydwu wychodził na boisko w pierwszej jedenastce.
źródło: FAKT, transfermarkt.de
Fot. Szymon Starnawski