Do dramatycznej sytuacji doszło podczas meczu niemieckiej Bundesligi rozgrywanego pomiędzy Herthą Berlin a Hoffenheim. Zawodnik gości doznał drastycznej kontuzji, która jednak nie przeszkodziła mu w dalszej grze.
Do zdarzenia doszło w 14 minucie spotkania. Sandro Wagner, napastnik drużyny z Hoffenheim, starł się z dwoma zawodnikami Herthy. W wyniku zderzenia, przeraźliwie krzycząc upadł na murawę. Gdy operator kamery zrobił zbliżenie, okazało się, że Wagner ma… wygięty palec. Mój palec, mój palec – krzyczał.
Cała sytuacja wyglądała wyjątkowo drastycznie. Zawodnik natychmiast opuścił murawę. Poza boiskiem zajęli się nim lekarze. Jeden z nich, Thomas Froelich, podjął decyzję, by… nastawić palec Wagnera. Piłkarz przystał na propozycję. Ból musiał być nie do opisania, ponieważ Wagner znów wydał z siebie przeraźliwy krzyk. Co ciekawe… po chwili ponownie wbiegł na boisku. Spotkanie dokończył. Na murawie przebywał przez 90 minut!
Czytaj także: \"Spalić wiedźmę\". Nowa książka Magdaleny Kubasiewicz [fragment]
Złamany palec? Nie ma problemu. Lekarze szybko nastawili. Swoją drogą Sandro Wagner to niezły kozak, bo nadal gra! pic.twitter.com/TXZmx6tvOh
— Eurosport Polska (@Eurosport_PL) 31 marca 2017
Hoffenheim pokonało Herthę Berlin na jej stadionie 3-1, dzięki czemu awansowało na trzecie miejsce w tabeli. Wyjątkowe brawa należą się jednak Sandro Wagnerowi, który okazał się prawdziwym twardzielem. Powiedzmy sobie szczerze, 90% zawodników w tej sytuacji spanikowałaby i opuściła boisko. On sam po zakończeniu spotkania przyznał, że podczas gry poziom adrenaliny jest tak wysoki, że ból odczuwalny jest w znacznie mniejszym stopniu. Palec okazał się lekko zwichnięty – dodał.
źródło, fot: Eurosport/Twitter