Brytyjska premier Theresa May zapowiedziała w niedzielę, że Londyn nigdy nie odstąpi władzy nad Gibraltarem bez zgody mieszkańców tego leżącego na południu Półwyspu Iberyjskiego brytyjskiego terytorium zamorskiego.
May zapewniła, że Gibraltar będzie włączony w proces negocjacji w sprawie Brexitu.
W rozmowie z szefem rządu Gibraltaru Fabianem Picardo premier May oświadczyła, że „nigdy nie zawrze umowy, która przekazałaby mieszkańców Gibraltaru pod inną władzę bez ich wolnej, wyrażonej w sposób demokratyczny woli” – podało Downing Street.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
May zapewniła również, że będzie współpracować z Gibraltarem w celu otrzymania najlepszego wyniku negocjacji w sprawie Brexitu oraz że w pełni włączy to terytorium w proces negocjacji.
Agencja Reutera zauważa, że zgodnie z przedstawionym w piątek przez szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska projektem wytycznych w sprawie Brexitu, po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej „żadna umowa między Wspólnotą a Wielką Brytanią nie może być stosowana na terytorium Gibraltaru bez porozumienia Zjednoczonego Królestwa z Królestwem Hiszpanii”. Przedstawiciele opozycji w Gibraltarze alarmowali, iż oznacza to, że Madryt mógłby potencjalnie zablokować brytyjskiemu terytorium zamorskiemu dostęp do wszelkich umów handlowych wynegocjowanych między Londynem i Brukselą.
W reakcji na tę propozycję szef brytyjskiej dyplomacji Boris Johnson oświadczył, że „Gibraltar nie jest na sprzedaż, nie można się o niego targować”. Podkreślił, że „status Gibraltaru jest niezmieniony od 1713 roku. Przystąpienie Wielkiej Brytanii do wspólnego rynku (europejskiego) w 1973 roku, gdy Hiszpania nie była jeszcze członkiem (UE), niczego nie zmieniło. Nie powinno to robić różnicy także i dziś”.
Z kolei Picardo mówił o „przewidywalnych machinacjach Hiszpanii”, która „stara się zmanipulować Radę Europejską, aby zrealizować swoje własne, małostkowe interesy polityczne”. Propozycję UE nazwał „dyskryminującą”.
Z kolei hiszpański minister spraw zagranicznych Alfonso Dastis ocenił propozycję UE jako „bardzo pozytywną”. „Gdy Zjednoczone Królestwo opuści UE, partnerem UE będzie Hiszpania, a w kwestii Gibraltaru UE będzie zatem zobowiązana stanąć po stronie Hiszpanii” – mówił w rozmowie z hiszpańskim dziennikiem „El Pais”. „Nie sądzę, by konieczna była rozmowa o wecie” – dodał.
W lipcu 2016 roku Hiszpania zaproponowała Wielkiej Brytanii wspólną władzę nad Gibraltarem, argumentując, że dzięki temu mieszkańcy brytyjskiego terytorium uniknęliby skutków wyjścia Zjednoczonego Królestwa z UE, bo wspólne sprawowanie władzy nad Gibraltarem pozwoliłoby na stosowanie tam prawa unijnego po Brexicie.
W referendum, w którym Brytyjczycy zadecydowali o wyjściu ze Wspólnoty, prawie 96 proc. głosujących w Gibraltarze opowiedziało się za pozostaniem w Unii. Jak oceniała agencja EFE, sukces zwolenników Brexitu w kraju sprawił, że obecnie mieszkańcy brytyjskiego terytorium czują się niepewnie bez „parasola” UE w stosunkach Gibraltaru z Hiszpanią. Jednocześnie około 9 tys. hiszpańskich obywateli, których byt zależy od pracy w Gibraltarze, martwi się o nią w obawie o przyszłość stosunków Madrytu z brytyjską kolonią.
Gibraltar stał się brytyjską kolonią na mocy traktatu z Utrechtu z 1713 roku, po jego zajęciu przez wojska angielskie w toku tzw. wojny o sukcesję hiszpańską.
Czytaj także: Ukraińcy przyjadą do Unii Europejskiej bez wiz? W tym tygodniu głosowanie w PE!