Przy okazji zamieszania wokół sprawy Bartłomieja Misiewicza wielu komentatorów zwracało uwagę na fakt, że jest to tylko wierzchołek góry lodowej, a podobnych „Misiewiczów” jest znacznie więcej. Jednym z najczęściej podawanych przykładów jest kariera zawodowa córki wicepremiera i ministra finansów Vincenta Rotowskiego.
O Mai Rostowskiej głośno zrobiło się w 2010 roku, kiedy to „Dziennik Gazeta Prawa“ ujawnił, iż 23-letnia wówczas Rostowska od kilku miesięcy pracowała na stanowisku doradcy w gabinecie szefa MSZ Radosława Sikorskiego.
Kariera Mai Rostowskiej rozwijała się w błyskawicznym tempie. Po posadzie doradcy w gabinecie ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, 25-letnia Maya Rostowska została konsultantem-ekspertem w Biurze Badań i Analiz Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Instytucja ta podlegała Radosławowi Sikorskiemu, ministrowi spraw zagranicznych.
O zatrudnieniu córki Rostowskiego krytycznie wypowiadała się wówczas Julia Pitera, która określiła ten fakt jako „naganny”. Nie wszystkie gabinety polityczne są według klucza, który ja bym akceptowała. Ale to jest akurat coś, gdzie nie sięga ręka etyki – mówiła Pitera w RMF FM. Pitera wskazała też, że w gabinecie politycznym panują zupełnie inne zasady „naboru” kadr.
Trzeba jednak przyznać, że porównanie Rostowskiej z Misiewiczem jest nie do końca trafione. Kobieta może bowiem pochwalić się lepszym, niż Bartłomiej Misiewicz, wykształceniem.
W wieku 25 lat Maya Rostowska ukończyła University College w Londynie. Przez osiem miesięcy (od lutego do września 2010) odpowiadała za internetowe tłumaczenie „Encyklopedii Obywatelskiej“ w Moskiewskiej Szkole Studiów Politycznych, a przez sześć miesięcy (styczeń-czerwiec 2012) była asystentką w Centrum Bezpieczeństwa Międzynarodowego i Współpracy (CISAC) na Uniwersytecie w Stanford odpowiedzialną za wyszukiwanie danych do anglojęzycznego przewodnika o organizacjach militarnych w rosyjskim Kaukazie.
Maya Rostowska zasłynęła również kontrowersyjnym zdjęciem, które opublikowała na Facebooku. Córka wicepremiera pozuje na tle tablicy z napisem „Fuck me like the whore I am“.
Ale przyznajmy że @MisiewiczB przynajmniej nie chwalił sie takimi np. zdjęciami pic.twitter.com/8vz1UK9bJS
— Rafał A. Ziemkiewicz (@R_A_Ziemkiewicz) 12 kwietnia 2017
Źródło: dorzeczy.pl, Twitter.com, fakt.pl