Zespół AS Monaco jest rewelacją tej edycji rozgrywek Ligi Mistrzów. Piłkarze z księstwa świetnie spisują się również w lidze francuskiej oraz Pucharze Francji. To jednak końcowe zwycięstwo w europejskim pucharze może zapewnić im największą sławę. W półfinale rozgrywek gracze Monaco, w barwach którego występuje reprezentant Polski, Kamil Glik, zmierzą się z Juventusem Turyn. Piłkarz zdradził, że z tej okazji niespodziankę przygotowali mu fani Torino, czyli zespołu, w którym występował zanim przeniósł się do Francji.
Z racji pełnionych obowiązków, bycia kapitanem Torino, co akurat w tym klubie jest wielką nobilitacją, miałem do czynienia z kilkoma ważnymi kibicami, postawionymi na samej górze, jeśli wiesz o co chodzi… Po losowaniu pisali, że szykują jakąś niespodziankę – powiedział Glik w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”.
Piłkarz dodał, że nie zdziwi się jeżeli po przylocie do Turynu na lotnisku przywitają go kibice jego byłego klubu. Nie zdziwię się, gdy w kilku miejscach, na lotnisku lub pod hotelem, usłyszę znów: „Glik, Glik, Glik…”, które śpiewali mi na stadionie podczas meczów – mówił.
Czytaj także: Koniec epoki w Dortmundzie?
Glik przyznał, że właśnie z tego względu półfinał Ligi Mistrzów, w którym on i jego koledzy zmierzą się z Juventusem, będzie dla niego wyjątkowy.
Kamil Glik do Torino trafił w 2011 roku. W barwach zespołu z Turynu występował przez 5 lat. W bordowej koszulce rozegrał 154 mecze, w których zdobył 12 bramek. Był kapitanem drużyny i ulubieńcem kibiców, którzy doceniali jego waleczność oraz zaangażowanie.
O jego szacunku wśród fanów Torino świadczy m.in. piosenka nagrania przez rapera Willie Peyote, wiernego fana tej drużyny. Twoje gwiazdy w najważniejszych chwilach spieprzą,
Przepłacani lalusie tacy jak Matri i Borriello. Proletariackie wywłaszczenie – wyważę twego domu drzwi. Pieprzyć radykalny szyk, pozostaniemy hardkorowi jak Kamil Glik! – rapuje muzyk.
Pierwszy mecz półfinału LM pomiędzy Monaco a Juventusem odbędzie się 3 maja we Francji. Rewanż w Turynie zaplanowany jest na 9 maja.
źródło: Przegląd Sportowy
Fot. PAP/EPA/FRIEDEMANN VOGEL