Zgazowanie węgla na potrzeby przemysłu chemicznego jest opłacalne ekonomicznie; da szansę rozwoju tej branży i zmniejszy zapotrzebowanie na gaz z importu. Natomiast zgazowanie na potrzeby energetyki jest dziś o 30 proc. mniej opłacalne niż spalanie węgla w nowoczesnych kotłach – ocenia prof. Marek Ściążko z AGH.
Profesor krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej, którzy przez ponad 20 lat kierował Instytutem Chemicznej Przeróbki Węgla w Zabrzu, należy do uznanych specjalistów w dziedzinie zgazowania węgla. Jego zdaniem, w ostatnim czasie w debacie publicznej widoczna jest determinacja i wola polityczna, dzięki którym pierwsza w Polsce instalacja zgazowania na skalę przemysłową, po wielu latach przymiarek i analiz, ma szansę realizacji.
20 kwietnia Tauron i Grupa Azoty podpisały list intencyjny, zmierzający do budowy w Kędzierzynie-Koźlu instalacji zgazowania węgla do wytwarzania produktów chemicznych (amoniaku i metanolu), kosztem 400-600 mln euro. Przedstawiciele Ministerstwa Energii wskazywali wówczas, że w kolejnym etapie może pojawić się też możliwość wykorzystania gazu z procesu zgazowania węgla do wytwarzania energii elektrycznej w nowym bloku o mocy 500 megawatów.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Prof. Ściążko potwierdził w rozmowie z PAP, że liczne analizy – zarówno te sprzed wielu lat, jak i niedawne – potwierdzają opłacalność zgazowania węgla na potrzeby przemysłu chemicznego, który ma wykorzystywać uzyskany gaz do produkcji amoniaku oraz metanolu, dziś trafiającego do Polski z importu. „Obecnie sprowadzamy do Polski ok. 400 tys. ton metanolu rocznie; ten projekt nie tylko daje szansę zastąpienia importu produkcją krajową, ale przede wszystkim oznacza stworzenie całej gałęzi chemii metanolu, której dzisiaj w Polsce nie ma” – skomentował ekspert.
Obecnie Grupa Azoty analizuje ekonomiczne uwarunkowania realizacji przedsięwzięcia. Według prof. Ściążki, rachunek ekonomiczny przemawia za budową instalacji zgazowania w Kędzierzynie-Koźlu, mimo długiego, ok. 20-letniego okresu zwrotu z takiej inwestycji.
„Projekt ekonomicznie się spina i bez większego ryzyka można podejmować decyzje inwestycyjne w sposób kapitałowy. Natomiast są też potrzebne decyzje polityczne, by pozwolić zaangażować się w projekt dużym spółkom Skarbu Państwa” – ocenił profesor, wskazując, że choć koszt inwestycji rzędu 2-2,5 mld zł jest duży, to znacznie mniej niż połowa wynoszących ok. 6 mld zł kosztów budowy nowoczesnego, dużego bloku energetycznego.
Oprócz zalet dla przemysłu chemicznego, budowa instalacji zgazowania ma też istotne znaczenie z punktu widzenia bilansu gazowego Polski. „Zgazowując węgiel zmniejszamy zapotrzebowanie rynku na importowany gaz ziemny” – wyjaśnił prof. Ściążko, oceniając, że przy zużyciu w polskim przemyśle chemicznym ok. 2,5 mld m sześc. gazu rocznie, optymalne byłoby stworzenie dwóch instalacji zgazowania węgla, które pozwoliłyby nawet w połowie zastąpić zużywany przez chemię gaz ziemny gazem syntezowym.
Ekspert jest jednak sceptyczny w sprawie potencjalnego zgazowania węgla na potrzeby produkcji energii – taki projekt analizuje np. kopalnia Bogdanka. „Dzisiaj z ekonomicznego punktu widzenia budowa bloku opartego o zgazowanie węgla, czyli tzw. technologia IGCC, związana z układem gazowo-parowym, jest ekonomicznie co najmniej o 30 proc. mniej opłacalna niż spalanie węgla w energetyce przy parametrach nadkrytycznych. A skoro tak, to ktoś musiałby zapłacić za to, żeby budować dla energetyki taką instalację” – powiedział profesor.
Jego zdaniem zgazowanie węgla na potrzeby energetyki może być opłacalne w dalszej przyszłości, kiedy stosowane dziś układy gazowo-parowe zastąpią rozwijane obecnie technologie oparte o ogniwa paliwowe. W polskich warunkach – uważa prof. Ściążko – najbardziej racjonalne jest, by zacząć zgazowanie od instalacji dla przemysłu chemicznego; zdobyte w tej dziedzinie doświadczenia mogą potem przydać się do analiz dotyczących zgazowania na potrzeby energetyczne.
Komentując analizy robione w kontekście technologii IGCC przez Bogdankę, ekspert ocenił, że stworzenie solidnego studium wykonalności takiego projektu na pewno da obraz zarówno parametrów technicznych, jak i ekonomicznych takiego przedsięwzięcia. „To jest wysokosprawna technologia, znacznie czystsza jeśli chodzi o emisję CO2. Natomiast musimy wiedzieć, ile to będzie kosztować – należy zatem wykonać studia wykonalności, aby można było potem dyskutować o tym, czy rzeczywiście jesteśmy dzisiaj w stanie wykładać większe pieniądze na budowę tych bloków i czy one są nam potrzebne” – powiedział Ściążko.
Według eksperta, opracowywany obecnie w Ministerstwie Energii projekt rynku mocy raczej nie poprawi ekonomiki IGCC, powinien być natomiast mechanizmem pozwalającym zwiększyć przychody energetyki, szczególnie węglowej – aby była w stanie zbilansować się ekonomicznie i kumulować środki na niezbędne inwestycje.
Również wiceprezes grupy Tauron Jarosław Broda jest ostrożny w ocenie możliwości wykorzystania gazu ze zgazowania węgla do produkcji energii. W rozmowie z PAP wiceprezes ocenił, że takie analizy będzie można w przyszłości podjąć, jeżeli rozpocznie się już budowa pierwszej instalacji, na potrzeby chemiczne. „Wolę skupiać się na tym, co jest bliżej, co jest realistyczne. W naszej ocenie na ten moment realistyczne, czyli ekonomicznie opłacalne, może być zgazowanie do celów chemicznych. Oczywiście ostateczna decyzja w tym zakresie leży po stronie Azotów, które są specjalistami od rynku chemicznego” – powiedział Broda.
„Jak ten projekt zrealizujemy, a przynajmniej zamkniemy fazę rozwoju i przystąpimy – mam nadzieję – do budowy instalacji, wtedy będziemy mogli zastanawiać się nad kolejnymi. Ale podstawowym warunkiem rentowności zgazowania węgla do celów energetycznych jest cena CO2 albo inna formuła wsparcia. Oczywistym jest, że zgazowanie, które pochłania sporo energii, jest droższe niż spalanie węgla w zwykłych instalacjach” – podsumował wiceprezes Tauronu.
Odnośnie kędzierzyńskiego projektu obecnie opracowywany jest szczegółowy harmonogram dalszych działań. Grupa Azoty kończy tzw. preFeed (prace studyjne – tzw. Preliminary Front End Engineering Design), następnie sporządzone będzie feasibillity study (studium wykonalności). W dalszej kolejności ma powstać spółka celowa do realizacji przedsięwzięcia.
Projekt budowy w Kędzierzynie instalacji, dzięki której część zużywanego w przemyśle nawozów azotowych gazu ziemnego będzie można zastąpić gazem syntezowym otrzymanym w wyniku zgazowania węgla, jest rozważany od wielu lat – powstały już m.in. wstępne analizy i opracowania dotyczące opłacalności przedsięwzięcia. W podpisanym 20 kwietnia liście intencyjnym Tauron i Azoty określiły ogólne zasady współpracy nad projektem zgazowania i wyraziły wolę podpisania dalszych umów.
Czytaj także: Emilewicz: Polski sektor kosmiczny ma potencjał