Zaskakujące dla wielu osób były słowa kandydata na prezydenta Francji, Emmanuela Macrona. Polityk, który w drugiej turze wyborów prezydenckich zmierzy się z Marine Le Pen nie wyklucza, że może dojść do Frexitu.
Emmanuel Macron otwarcie przyznawał przez cały okres kampanii prezydenckiej, że jest zwolennikiem Unii Europejskiej. – Jestem proeuropejski. Broniłem tej idei przez cały okres wyborów. Popierałem politykę unijną, ponieważ wierzę, że to bardzo ważne dla Francuzów i miejsca naszego kraju w globalizacji – powiedział.
Polityk stwierdził jednak, że kraje nie są zadowolone z obecnej polityki Wspólnoty. Jego zdaniem Unia Europejska potrzebuje ogromnych zmian. – Problem jest jednak w tym, że połowa krajów członkowskich jest niezadowolona z tej idei. Dlatego musimy zreformować Europę. Potrzebujemy nowej Unii Europejskiej, by chronić naszych ludzi i regulować globalizację. Unia musi się zmienić, inaczej będzie musiała stawić czoła Frexitowi – mówił kandydat na prezydenta Francji.
Czytaj także: Były premier Wielkiej Brytanii krytykuje Brexit! \"To poważny błąd\
Tymi słowami Macron zaskoczył wiele osób, ponieważ do tej pory był raczej uważany za polityka, który możliwości Frexitu nie bierze pod uwagę. Część obserwatorów uważa jednak, że jest to jedynie ręka wyciągnięta w stronę kolejnej grupy niezdecydowanych wyborców przed drugą turą.
Kandydat na prezydenta Francji stwierdził, że zdradziłby swoich wyborców gdyby nic nie chciał zmienić we Wspólnocie. – Jeśli bym się zdecydował kontynuować obecny sposób funkcjonowania Unii Europejskiej, to byłby akt zdrady wobec moich wyborców – powiedział Macron.
Druga tura wyborów prezydenckich we Francji odbędzie się w niedzielę, 7 maja. Zmierzy się w niej Emmanuel Macron oraz Marine Le Pen.
Czytaj także: Theresa May: negocjacje w sprawie Brexitu będą trudne