Rumuński szkoleniowiec – Christoph Daum – przeżywa obecnie trudne chwile, a tamtejsi działacze tylko czekają na poważny pretekst by go zwolnić. Dziennikarze nie ukrywają, że spotkanie Polska – Rumunia, jest dla trenera rywali niezwykle ważne, a jego wynik może zadecydować ile jeszcze czasu spędzi na ławce trenerskiej reprezentacji.
Mam nadzieję, że do zwolnienia nie dojdzie, ale rzeczywiście to może się stać. Presja jest ogromna – komentuje sprawę dziennikarz z Rumunii Emanuel Rosu. Przypomnijmy, że obecnie po połowie spotkań eliminacyjnych Rumuni zdobyli jedynie 6 punktów. W naszej grupie zajmują 4 miejsce, przegrywając póki co z Polską, Czarnogórą i Danią. Do drugiego i trzeciego zespołu tracą jednak tylko 1 punkt. Jednak obecnie każdy mecz jest niezwykle ważny i Rumuni, jeśli poważnie myślą o Mistrzostwach Świata w 2018 roku, nie mogą sobie pozwolić na stratę punktów. Cały ciężar spadł na barki trenera Dauma.
Jest krytykowany niemal za wszystko co robi, ale to dlatego, że zatrudniło go obecne kierownictwo. Tymczasem w federacji odbywa się walka o władzę, działacze ignorują narodowy interes i czepiają się wszystkiego. To wojna domowa. Uczestniczy w niej wielu ignorantów – podkreśla Rosu.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Prezes rumuńskiej federacji piłkarskiej – Razvan Burleanu – przyznał ostatnio, że zwolni trenera Christopha Dauma, jeśli Rumuni stracą szansę na awans do MŚ. Dziennikarze już wskazali, że następcą zostanie Mircea Lucescu. Emanuel Rosu podkreśla jednak, że władze rumuńskiej piłki tylko czekają na pretekst aby zwolnić zagranicznego trenera. Jedyną szansą dla Dauma, jest dobra gra w drugiej części eliminacji, prowadzonej przez niego kadry.
Przypominamy, że mecz eliminacji Mistrzostw Świata 2018 Polska – Rumunia już dzisiaj o 20:45.