Emmanuel Macron dotrzymuje wyborczych obietnic ws. walki o francuskie interesy. Francja forsuje swoje zmiany dotyczące walki z tzw. dumpingiem socjalnym. Natomiast Komisja Europejska zastanawia się nad zaostrzeniem swojej propozycji – i tak już niekorzystnej dla państw Europy Wschodniej. Zmiany oznaczają znaczny wzrost kosztów zatrudnienia Polaków głównie w Belgii, Francji i Niemczech, sprzeciwiają się temu Polska i inne nowe kraje UE sprzeciwiają się takim przepisom.
Dumping socjalny to sytuacja, w której atrakcyjność marki lub produktu nie jest podnoszona w ramach czystych zasad jak wzrost wydajności, jakości czy produkcyjności zasób – lecz w wyniku oszczędzania na niskich płacach i dodatkach socjalnych dla pracowników.
Zgodnie z obecnymi regulacjami polscy pracownicy wysyłani za granicę przez firmę polską (często podwykonawcę firmy zachodniej), muszą otrzymywać wynagrodzenie minimalne z kraju w którym pracują. Natomiast składki zdrowotne, społeczne i emerytalne są odprowadzane w Polsce. Taki system obniża koszty zleceniodawcy z Europy Zachodniej. W taki sposób pracuje prawie 500 tys. Polaków – głownie we Francji i Niemczech.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Francja i Belgia alarmują, że takie podejście uderza w ich rynek i jest to przykład nieuczciwej konkurencji. Francuzi naciskają nawet na Komisję Europejską, aby zmodyfikowała przepisy dotyczące pracowników delegowanych. Jak widać, ich działania są coraz pilniej wysłuchiwane przez unijnych polityków.
Sprawiedliwość na wspólnym rynku UE wymaga tych samych zasad wynagrodzenia za tę samą pracę w tym samym miejscu – powiedziała Marianne Thyssen, komisarz UE ds. zatrudnienia. Unijna propozycja z 2016 roku zakładała, żeby zamiast płacy minimalnej wszystkich obowiązywały identyczne zasady wynagrodzenia.
Jak czytamy na dw.com, średni miesięczny koszt zatrudnienia niewykwalifikowanego Polaka w sektorze budowlanym wzrósłby wówczas o około 400-500 euro we Francji i Niemczech i o ok. 1200 euro w Belgii. Natomiast zwykły okres delegowania wynosiłby 2 lata, po tym czasie pracodawcę obowiązywałyby nowe stawki. Polska nie zgadza się na takie zmiany i w swoim sprzeciwie nie jest osamotniona, ponieważ podobne zdanie ma około 10 krajów.
Okazuje się, że Francji nie wystarczają nawet zmiany zaproponowane przez Komisję i władze tego kraju domagają się zaostrzenia projektu.
„Zmiany zasad delegowania to bitwa Emmanuela Macrona” – mówi unijny urzędnik. Przypomina on, że nowy prezydent Francji już podczas swojej kampanii wyborczej zapowiadał, że będzie bronił francuskich przedsiębiorców przed nieuczciwą konkurencją.
Jeżeli zmiany zostaną wprowadzone będzie to kolejny cios wymierzony m.in. w polskich przedsiębiorców. Niedawno KE wprowadziła przepisy uderzające w kierowców ciężarówek, mimo protestów kilku państw, w tym Polski. Obecnie część państw, które tracą na proponowanych zmianach zauważa, że są one niesprawiedliwe. Zaznaczają, że nowe państwa UE otworzyły się na swobodę przepływu towarów to samo powinny zrobić Zachodnie kraje wobec konkurencji ze strony np. polskich pracowników.
Czytaj także: Uber czekają duże zmiany – prezes Travis Kalanick podał się do dymisji!