Dwóch Polaków zostało aresztowanych przez norweską policję w związku z podejrzeniem podpalenia budynku mieszkalnego w grudniu 2015 roku. Dawny hotel został przekształcony w ośrodek, w którym w tym czasie mieszkali uchodźcy. Śledczy zajmujący się tą sprawą za głównych podejrzanych uważają Polaków. Jeśli wina aresztowanych zostanie udowodniona, grozi im 21 lat więzienia.
Podejrzanych schwytano 13 czerwca. Zgodnie z wyrokiem norweskiego sądu w Bergen, dwóch Polaków aresztowano na 8 tygodni. Oficjalnie przeciwko obywatelom naszego kraju jest prowadzone postępowanie w sprawie wywołania pożaru w hotelu Lune Huler w norweskiej miejscowości Lindas.
Pożar, o którym mowa, miał miejsce pod koniec grudnia 2015 roku w ośrodku „Lune Huler”. W czasie, kiedy wybuchł ogień w środku przebywało 2 osoby, na szczęście obie zdążyły uciec.
Zgodnie z doniesieniami portalu „Bergens Tidende” norweska policja obawiała się ucieczki Polaków do ojczyzny, dlatego zdecydowano się na areszt. Poza tym media zajmujące się tą sprawą informują, że podejrzana jest również trzecia osoba, także Polak.
Prokuratura wyjaśnia, że jeden z podejrzanych był widziany w samochodzie, niedaleko płonącego hotelu. Natomiast drugi został zatrzymany już po kilkudziesięciu minutach od wybuchu płomieni przez blokadę policyjną. Jak donoszą dziennikarze, na miejscu znaleziono paczkę polskich papierosów.
Niewiele wiadomo o motywach działania. Prokurator póki co wyjaśnia, że prawdopodobnie motywem była niechęć do uchodźców. Aresztowani zostaną najprawdopodobniej oskarżeni m.in. o umyślną próbę zabójstwa. Za ten czyn prawo norweskie przewiduje karę do 21 lat pozbawienia wolności.