Do historii przeszło drugie spotkanie grupowe reprezentacji Polski U-21. Podopieczni Marcina Dorny rzutem na taśmę zremisowali 2:2 z obrońcą tytułu – Szwecją. Polacy przez chwilę mogli być przeświadczeni, że mecz o życie może się skończyć fiaskiem i
pogrzebać szansę na wyjście z grupy. Może to szczęście sprzyja lepszym?
Początek spotkania był nieco spokojniejszy. Wynik Polacy otworzyli w 6. minucie za sprawą Łukasza Monety. Zawodnik ten zastąpił kontuzjowanego Bartosza Kapustkę i trzeba przyznać, że odpłacił się za zaufanie trenerowi w najlepszy możliwy sposób. Przy bramce dla podopiecznych Marcina Dorny należy pochwalić także Dawida Kownackiego, który zaliczył fantastyczną asystę Napastnik Lecha Poznań wrócił do składu po pauzie spowodowanej nadmiarem kartek.
Czytaj także: Przedostatni dzień fazy grupowej MŚ Czechy 2015
Podobno nic dwa razy się nie zdarza, ale w przypadku reprezentacji U-21 podczas MME w Polsce można uznać to za pusty frazes. Da się ponowić błędy z poprzedniego spotkania. W 36. minucie Carlos Strandberg grający na co dzień w belgijskim KVC Westerlo pokonał Jakuba Wrąbla i doprowadził do remisu. 5 minut później później rzut rożny na bramkę zamienił Jacob Larsson i Polacy schodzili do szatni ze spuszczonymi głowami.
Druga partia była bardziej poukładana. Trener Dorna dokonał wielu zmian, jednak kluczowe okazało się wejście Krzysztofa Piątka w 88. minucie, który wywalczył rzut karny. Wykorzystując go, Dawid Kownacki doprowadził do remisu. W ostatnich sekundach gospodarze mieli jeszcze rzut wolny, jednak Szwedzi nie pozwolili sobie odebrać punktu.
Po takich spotkaniach wydawać by się mogło, że wyjście z grupy jest niemożliwe. Jednak wygrana Anglii nad Słowacją 2:1 sprawiła, że Polacy dalej liczą się w stawce. Warunkiem koniecznym jest remis Słowacji nad Szwecją. Podopieczni Marcina mogą dać z siebie 150%, popisać się pięknymi bramkami, ale w czwartek nie wszystko będzie od nich zależało.
Szkoda byłoby pożegnać Polaków z turniejem już po 3 meczach. Każdy kibic, każdy Polak, chciałby jak najdłużej oglądać swoją reprezentacje w spotkaniach o najwyższą stawkę. Sami zawodnicy bardzo wierzyli w sukces drużyny i z pewnością nadal wierzą. Piłka jest okrągła, a bramki są dwie – jak mawiał klasyk.