O kocie prezesa Jarosława Kaczyńskiego krążą już legendy. Zwierzę stało się nawet jednym z ważnych wątków w miniserialu Roberta Górskiego pt. „Ucho Prezesa”. Teraz okazało się, że kot prezesa może mieć wpływ nawet na bieżącą politykę. Wszystko za sprawą jednego głosowania w Sejmie.
W Sejmie miało miejsce głosowanie nad ustawą zaostrzającą kary za znęcanie się nad zwierzętami. Poseł PO Paweł Suski apelował z mównicy do samego Kaczyńskiego, aby jego partia poparła poprawkę mówiącą o tym, aby osoba ukarana za znęcanie się nad zwierzętami, nie mogła później odzyskać swojego zwierzęcia.
Polityk PO odwołał się przy tym właśnie do słynnego już kota prezesa. Panie prezesie, ma pan kota. To stwarza wrażenie, że lubi pan zwierzęta. – argumentował. Jego wystąpienie przerywał marszałek Kuchciński, który pouczał posła, aby ten ze swoim wnioskiem zwracał się do „właściwych osób”.
Jak się okazało taką „właściwą osobą” jednak był właśnie Kaczyński. Prezes PiS wyszedł na mównicę i złożył wniosek o 5-minutową przerwę w celu omówienia spraw klubu. Przedmiotem narady najwyraźniej była właśnie wspomniana poprawka, bo tuż po przerwie, marszałek Kuchciński ogłosił przerwanie trzeciego czytania, co oznaczało, że poprawka zostanie przyjęta. Spotkało się to z żywiołową reakcją opozycji.
Materiał na ten temat wraz z komentarzami polityków pojawił się na antenie Polsat News:
Źródło: Facebook.com/Lemingopedia
Fot.: Wikimedia/Silar