Założyciel Amber Gold, Marcin P., był dziś przesłuchiwany przed komisją śledczą. Na część pytań odpowiadał, na inne odpowiedzi odmawiał, ale w pewnym momencie między nim a komisją zrobiło się gorąco.
„Odmawiam odpowiedzi na to pytanie” – nie wiadomo, czy ktoś liczył ile razy taka odpowiedź padła dzisiaj podczas przesłuchania Marcina P., założyciela Amber Gold przed komisją śledczą. Z całą pewnością była to jedna z częstszych odpowiedzi. Nie oznacza to jednak, że Marcin P. nie mówił nic.
Założyciel Amber Gold mówił m.in. o powiązaniach z Michałem Tuskiem czy też o różnego rodzaju wiadomościach, jakie miał otrzymywać, m.in. dotyczących podsłuchów czy współpracy z ważnymi osobami. W pewnym momencie między Marcinem P. a komisją zrobiło się naprawdę gorąco.
Całe zdarzenie miało miejsce podczas zadawania pytań przez posłankę Polskiego Stronnictwa Ludowego, Andżelikę Możdżanowską. Pytała ona Marcina P. o jego zarobki w OLT Express oraz Amber Gold. Zdaniem świadka, w OLT Express nie zarobił on ani złotówki, natomiast w Amber Gold około 20 milionów złotych. To jednak nie był koniec.
Posłanka PSL postanowiła drążyć sprawę dalej przywołując konkretne kwoty. W pewnym momencie Marcin P. stracił nad sobą panowanie twierdząc, że posłanka próbuje mu wmówić rzeczy, które sama sobie wymyśla. Na jeszcze jedno pytanie, ile zarobił w Amber Gold, odpowiedział – Powiedziałem, 20 milionów złotych w ciągu całej działalności. Około 20 milionów. I nie wiem, czy pani jest głucha? – powiedział ostro.
Takie zdanie wywołało ostrą reakcję zarówno przewodniczącej komisji, jak i posłanki PSL. Andżelika Możdżanowska stwierdziła, że Marcin P. jest poirytowany tym, że ona zadaje mu szczegółowe pytania. – Jest pan bezczelny, a chciałam powiedzieć, że wyprowadzam pana z równowagi dlatego, że zadaję szczegółowe pytania i pan jest tym poirytowany. Bo jeżeli one są dla pana wygodne to pan doskonale odpowiada i bardzo spokojnie. A jeżeli one są szczegółowe i pana niestety wprowadzają w zdenerwowanie, wtedy pan próbuje… Ja tu jestem członkiem komisji, a pan jest świadkiem i pan ma obowiązek odpowiadać na moje pytania – mówiła również zirytowana posłanka.
– To proszę mnie ukarać karą pieniężną – odpowiedział na to Marcin P. i zaapelował do komisji, by mieli przygotowane konkretne dokumenty do okazania jeżeli przywołują jakieś kwoty.
Całe zdarzenie można zobaczyć poniżej.
Czytaj także: Alarm bombowy w pociągu Warszawa-Berlin. Ewakuowano dworzec i pobliskie domy!