Pan Piotr Smoleński, Polak, mieszkaniec irlandzkiego Cork, stał się prawdziwym bohaterem. Mężczyzna w sobotni wieczór uratował przed utonięciem dwójkę dzieci, które znajdowały się w samochodzie. Auto chwilę wcześniej wpadło do wody.
Tragiczne wydarzenia rozegrały się w sobotni wieczór. Matka z dwójką kilkuletnich dzieci siedziała w samochodzie zaparkowany w okolicach nieużywanej pochylni dla statków. Kobieta miejsce obok kierowcy, dzieci oraz pies znajdowały się z tyłu.
W pewnym momencie jedno z dzieci przypadkowo zwolniło hamulec ręczny. Auto ruszyło i stoczyło się do rzeki. Na domiar złego lekko uchylone było jedno z okien, przez co samochód szybko zaczął napełniać się wodą.
Czytaj także: \"Spalić wiedźmę\". Nowa książka Magdaleny Kubasiewicz [fragment]
Całą sytuację dostrzegł ojciec dzieci, także Polak, pan Bartosz Waszczewski, który wcześniej opuścił pojazd i wrócił na chwilę do domu. Mężczyzna nie namyślał się. Wskoczył do wody i rozpoczął batalię o życie swojej rodziny. Na jego szczęście tuż obok przejeżdżał pan Piotr Smoleński. Polak również nie kalkulował. Zatrzymał się i natychmiast wskoczył do rzeki. Widziałem w środku małe dzieci, widziałem ich oczy i to, że drapią w szybę od środka. Nie myślałem, po prostu wskoczyłem – opowiadał.
Wraz z panem Bartoszem udało im się wyciągnąć matkę oraz dwójkę dzieci z tonącego samochodu. Wcześniej zaparli się nogami o drzwi i wyszarpali okno. Waszczewski przyznaje, że gdyby nie pomoc mężczyzny, cała sytuacja mogłaby zakończyć się tragicznie. Sam nie byłem w stanie im pomóc. Może uratowałbym jedną osobę, może dwie – ale nie wszystkich. Wtedy pomógł Piotr. Wszyscy zostali uratowani dzięki niemu – powiedział.
Smoleński twierdzi, że nie czuje się bohaterem. Nie jestem bohaterem, jestem zwykłym człowiekiem. Każdy na moim miejscu zrobiłby to samo – powiedział 35-latek w rozmowie z „Irish Examiner”.
źródło: TVP Info, „Irish Examiner”
Fot. pixabay.com