W połowie kwietnia informowaliśmy państwa o kuriozalnym wyniku sondy przeprowadzonej przez Canal+ wśród piłkarzy polskiej ekstraklasy. Aż 54% zawodników występujących w naszej lidze jako najbardziej przereklamowanego bramkarza wskazało… Arkadiusza Malarza, golkipera Legii Warszawa, który paradoksalnie zaliczył najlepszy sezon w karierze. Jak się okazuje, zadra związana z głosowaniem w dalszym ciągu tkwi w sercu zawodnika. Doświadczony bramkarz „Wojskowych” postanowił odnieść się do całej sprawy w rozmowie z „Faktem”.
Rozgrywana od 15 do 17 kwietnia kolejka LOTTO Ekstraklasy była przedostatnią przed zakończeniem sezonu zasadniczego. Z tej okazji ekipa programu Liga+Extra przedstawiła wyniki ankiety przeprowadzonej wśród polskich ligowców. Gracze wybierali spośród siebie m.in. najbardziej przereklamowanych i niedocenianych zawodników. Na samym początku programu przedstawiono wyniki sondy dotyczącej bramkarzy. Piłkarze występujący w polskiej ekstraklasie mieli wskazać najbardziej przereklamowanych oraz niedocenianych golkiperów. Gdy na ekrany wjechała okolicznościowa grafika, na której przedstawiono procentowy rozkład głosów, zdziwienia nie kryli sami prowadzący, Tomasz Smokowski i Andrzej Twarowski oraz obecni w studio eksperci. Okazało się bowiem, że według piłkarzy polskich klubów najbardziej przereklamowanym bramkarzem jest golkiper Legii Warszawa… Arkadiusz Malarz, który w wieku 36 lat zalicza najlepszy sezon w swojej karierze. Bramkarz „Wojskowych” od początku obecnej kampanii prezentuje bardzo wysoką formę, co udowadniał wielokrotnie zarówno podczas spotkań ligowych, jak i tych rozgrywanych w ramach elitarnej Ligi Mistrzów. Niektórzy komentatorzy twierdzą nawet, że gdyby nie zaawansowany wiek, Malarz otrzymałby powołanie od Adama Nawałki, selekcjonera reprezentacji Polski – tak opisywaliśmy całą sytuację w kwietniu tego roku.
Zawodnik skomentował wyniki sondy chwilę po ich ogłoszeniu na Twitterze. Czy naprawdę wszyscy w tej lidze maja kompleks Legii?! WTF?! – napisał. Więcej TUTAJ.
Jak się okazuje, cała sprawa w dalszym ciągu mierzi Malarza. Golkiper odniósł się do niej w rozmowie z „Faktem”. Dlatego ten wybór był dla mnie dziwny, szczególnie, że aż 54 procent ankietowanych wskazało właśnie na mnie. Może miał na to wpływ także fakt, że moja żona pracuje w telewizji? Może to, że gram w Legii? – pytał.
Może w lidze nie jestem ulubieńcem, ale od razu kojarzy mi się tekst z „Pitbulla”: „A co, ja jestem zupa pomidorowa, żeby mnie wszyscy lubili?” – dodał cytując wypowiedź jednego z bohaterów popularnej serii filmów kryminalnych.
W rozmowie z dziennikarzami przyznał również, że uczciwie zapracował sobie na transfer do Legii. Podkreślił również, że jego przenosiny do stolicy nie były związane z faktem, iż funkcję dyrektora sportowego w tym klubie pełni jego serdeczny przyjaciel, Michał Żewłakow. Malarz przyznaje, że panowie nie ingerują wzajemnie w swoją pracę. Zapracowałem na transfer do Legii, przychodząc na Łazienkowską musiałem ciężko trenować, by wskoczyć do bramki. Jeżeli ktoś myśli, że Michał Żewłakow ściągnął sobie kolegę, by mieć z kim napić się kawy, to się grubo myli. Z Michałem praktycznie się nie widujemy, częściej rozmawiamy przez telefon. On ma swoją pracę, ja swoją – mówi.
źródło: Fakt, wMeritum.pl
Fot. Wikimedia/Roger_Gor