W ostatnich dniach oczy całego świata były zwrócone na Warszawę i Hamburg. Wszystko za sprawą wizyty Donalda Trumpa w Polsce i następnie odbywającego się w Niemczech szczytu G20. Temu drugiemu wydarzeniu towarzyszyły nie tylko intensywne zamieszki wywołane przez bojówki lewicowych ekstremistów, ale również zabawne wpadki przywódców państw.
Do jednej z wpadek, o których rozpisują się media doszło za sprawą Angeli Merkel. Kanclerz Niemiec podczas kuluarowych rozmów zapominała wyłączyć mikrofon. Choć komentatorzy określili jej krótką pogawędkę z Donaldem Trumpem i Donaldem Tuskiem jako „drętwą”, to i tak stała się przedmiotem wielu spekulacji i komentarzy.
Donald Tusk dopytywał prezydenta USA jak podobał mu się pobyt w Polsce. Nie szczędził pochwał dla Trumpa za jego przemówienie wygłoszone na warszawskim placu Krasińskich. Przewodniczący Rady Europejskiej stwierdził nawet, że było to najlepsze jak dotychczas publiczne wystąpienie Trumpa.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Wtórowała mu Angela Merkel, której chyba jednak nie spodobało się miejsce jego wygłoszenia. Tak, było fantastyczne. Nie rozumiem, czemu czekałeś, żeby wygłosić je dopiero w Warszawie – mówiła do Trumpa i dodała, że „miło byłoby je usłyszeć w Brukseli”.
Odpowiedź prezydenta USA jest odbierana jako przytyk w stronę kanclerz Merkel i ogólnej sytuacji jaka miała wówczas miejsce w Hamburgu. Pomaga, gdy publiczność jest taka przyjazna – stwierdził Trump. Przypomnijmy, że w Hamburgu w tym czasie trwały brutalne zamieszki z udziałem zamaskowanych lewackich bandytów. Trump jeszcze raz powtórzył, że jego powitanie w Warszawie było bardzo miłe, na co zareagował Tusk. To chyba prezent dla mnie – próbował żartować były polski premier.
Merkel rozejrzała się jeszcze po sali pytając gdzie są jej „chińscy przyjaciele”. Na mało dyplomatyczną reakcję Trumpa nie trzeba było długo czekać. Chiny są nieobecne. Nie ma Chin w tym pokoju. Nie ma Chin na tym świecie – rzucił prezydent USA.
Źródło: wprost.pl
Fot.: youtube.com/24/7News